Archiwum kategorii: DKF Kościan

„Wróg doskonały” – 21 stycznia 2022

 „Wróg doskonały”

Szanowni Państwo,
mamy dziś na rozkładówce film „Wróg doskonały”, kolejne studium osoby, której kasuje się pamięć. Kasuje się sama albo z niewielka pomocą samej zainteresowanej osoby. Co będzie się powoli wyświetlać. I pomyśleć, że tę historię wymyślił już – przywoływany już tu przez nas dramaturg grecki Sofokles w piątym wieku przed naszą erą. Bo wtedy napisał „Króla Edypa”, który to władca dowiaduje się, jakich to strasznych rzeczy dokonał, choć sam nie miał o tym pojęcia. I od tamtego czasu ci wszyscy koledzy-pisarze i koledzy-scenarzyści, którzy bawią się w historyjki o amnezji zasadniczo powtarzają po Sofoklesie licząc, że tej staroci nikt nie czytał i nikt im tego nie wypomni.

Rzecz zostaje wywiedziona od Jeremiasza, uznanego architekta, w pewnych środowiskach uchodzącego za kogoś w typie guru, który lubi rzucać parafrazy z Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, w rodzaju: „doskonałość osiąga się nie wtedy, gdy nie można już nic dodać, lecz wtedy, gdy nie można nic odjąć”. Może zbyt ogólne, może odrobinę wewnętrznie puste, ale za to jak brzmi. I ten architekt-guru drogą pozorowanego przypadku trafia na swoją femme fatale, kobietę fatalną. W taksówce, w ulewnym deszczu, w Paryżu. Taksówka, którą dzielą, zawozi ich na lotnisko do bezosobowego terminala, jak wszystkie tego typu miejsca publiczne, który to terminal staje się sceną, staje się laboratorium, staje się poligonem ich związku polegającego na przyciąganiu i odpychaniu. A ten spektakl rozgrywa się w półgestach, w półkrokach, w półsłowach, w spojrzeniach. Kobieta fatalna wciąga architekta we wspomnienia, które rozciągają się w dodatku na ileś tam wersji, w reminiscencje, w nawiązania; wpycha go w role, w których być może kiedyś występował, a być może nie. Czyli, jak to się mówi u nas w języku polityki, narzuca mu swoją narrację. No, żeby tylko jedną; narracji jest tak wiele, że i sam architekt, i my zaczynamy się w tym gubić. Tak więc ta narracja staje się formą przemocy, narzucania architektowi wyznaczonej dla niego roli, wciskani ago w jakiś format, w który niekoniecznie chciałby się zmieścić. Ustawiania sobie wreszcie przeciwnika w rogu ringu, żeby go można było potem okładać.

Czytaj dalej „Wróg doskonały” – 21 stycznia 2022

Nowy porządek – 14 stycznia 2022

Nowy porządek, reż. Michel Franco

Szanowni Państwo,
przed nami dzisiaj cytat z krwawej współczesności, z krajów latynoskich, ale i bardzo uniwersalna symulacja sytuacji, kiedy to biedni i bogaci ocierają się o siebie. Do krwi. A ona w takich razach leje się w różnych punktach globu, u nas na Podlasiu – też.
Film pod tytułem „Nowy porządek”, reżysera meksykańskiego Michela Franco. W Meksyku nawet Covid-19 nie powstrzymał czterystu tysięcy osób, które obejrzały film tylko w trakcie pierwszych tygodni po premierze. Po raz pierwszy pokazano go w 2020 roku na festiwalu w Wenecji, gdzie zdobył Srebrnego Lwa, wielką nagrodę jury. U nas oglądamy to dziełko, o ile ktoś jest ciekawy, od października zeszłego roku. Innych nagród uzbierało się sporo, między innymi na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Sztokholmie „Nowy porządek” dostał tzw. Impact Award, która, tak nawiasem, równa się premii w wysokości stu tysięcy dolarów.

Sam Michel Franco rozpoczął karierę od kręcenia filmów krótkometrażowych. Od początku zaangażował się w tematy społeczne, jak walka z korupcją. Jego film „When You Are Great” wyświetlano aż w pięciuset kinach Meksyku, co jak na debiutanta jest dużym sukcesem i świadczy o tym, że dotknął pewnego odsłoniętego nerwu w tym społeczeństwie. A w związku z filmami krótkometrażowymi, Franco żyje z tego, jak wielu innych kolegów, że kręci krótkie filmy video, np. instruktażowe, oraz reklamy. I tak w 2014 roku nakręcił film „A los ojos”, którego bohaterką jest Monica, pielęgniarka społeczna zajmująca się problemami dzieci ulicy i ogólnie życiem tych, którzy na ulicach Mexico City spędzają całe dnie. Michel Franco nakręcił do tej pory sześć filmów fabularnych, ale za to każdy z nich był np. nagradzany w Cannes. Porusza się w nich temat nierówności, nadużycia władzy, co tym razem oglądamy w ramach projekcji, jak to się dziś popularnie mówi, dystopijnej; za moich czasów używało się słowa antyutopia, czyli czarnowidztwo w odniesieniu do przyszłości.
Mamy więc kino z prowincjonalnego, wydawałoby się, Meksyku. Pamiętamy z tamtych miejsc z zamierzchłej historii kina dokonania Luisa Buñuela. A przecież dzisiaj świetnie błyszczą tam takie nazwiska jak Alfonso Cuarón, Guillermo del Toro czy Alejandro Iñárritu. Każde z tych nazwisk doskonale znane jest w Stanach Zjednoczonych i na świecie. Ci twórcy dawno wypączkowali już z Meksyku, a właściwie to jego konflikty przenoszą świat zewnętrzny, pokazując uniwersalność tego, co zachodzi w ty, wydawałoby się, marginalnym kraju. Przeżywaliśmy to sporadycznie i u nas, zwłaszcza w czasach kiedy filmy polskiej szkoły filmowej z przełomy lat 50. i 60., filmy Wajdy czy Munka, były oglądane szeroko na całym świecie i starsi kinomani do dzisiaj jeszcze do nich wracają. Obojętnie, czy jest to Argentyna, czy Islandia.

Czytaj dalej Nowy porządek – 14 stycznia 2022

„Albatros” – 7 stycznia 2022

Szanowni Państwo,
z Nowym Rokiem rozpoczynamy – umowny – nowy rozdział naszej przygody z kinem. Choć w intencji nas, organizatorów tego przedsięwzięcia, a także zapewne Państwa, mamy tu do czynienia nie tylko z przygodą ze sztuką filmową, co z samymi sobą. Bowiem pokazywane tu filmy mogą i powinny stać się wehikułem, który pozwala wejrzeć w skomplikowane sprawy naszego świata. Ale także wejrzeć w samego siebie, by sprawdzić, co o tym świecie wiemy, ile chcemy się dowiedzieć, na ile poszerza to naszą świadomość, pobudza naszą wrażliwość. Przynajmniej mówiący te słowa ogląda filmy i pisze o nich – niezależnie od tego, czy ktoś zamawia u niego tekst, prelekcję, program radiowy czy występ telewizyjny – nie tylko dlatego, że to jego fach. Powód jest bardziej fundamentalny – film jako dzieło sztuki, nawet film średni czy przeciętny, ale nakręcony z poważniejszym zamiarem niż tylko zabawienia widza po pracy, więc taki film z reguły mówi coś istotnego o życiu.

Czytaj dalej „Albatros” – 7 stycznia 2022

„Aida” – 10 grudnia 2021

„Aida”, reż. Jasmila Žbanić

Szanowni Państwo,
dziś – wojna! Średnio odległa, a gdy się przyjrzeć bliżej, to całkiem aktualna. Obraz pod tytułem „Aida”, to imię bohaterki wywodzące się z opery Giuseppe Verdiego. W serbskim oryginale film nazywa się bardziej swojsko dla polskiego ucha, mianowicie: „Quo Vadis, Aïda?”. Produkcja międzynarodowa, tak jak międzynarodowa jest problematyka. Wyliczam więc kraje, które były zaangażowane w projekt: Austria, Francja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Polska, Turcja, Rumunia, Afganistan, Bośnia i Hercegowina. Z tym że pani reżyser twierdziła, iż zasadniczo przywódcy Bośni i Hercegowiny odmawiali jej funduszy, nie chcieli wspierać tego projektu, nawet sabotowali film. Żeby nie otwierać ran, które już się rzekomo dawno zabliźniły. Kręciła go więc po kawałku, potajemnie, często ukrywając się z własną ekipą. Świat obejrzał „Aidę” w roku 2020, u nas, ze sporym poślizgiem, na ekranach ukazuje się dopiero teraz. Na wybranych ekranach, oczywiście.
Czytaj dalej „Aida” – 10 grudnia 2021

Asystentka – 3 grudnia 2021

Asystentka, reż. Kitty Green

Szanowni Państwo,
czy zdarza się Państwu poczucie własnej nieważności? Poczucie, że jesteśmy przezroczyści, że nas nie zauważają? Więcej – poczucie niekonieczności, ba nawet zbędności tego, co robimy, by znaleźć swoje miejsce w społeczności, „swój kawałek podłogi”, by zarobić na chleb?

Czy od czasu do czasu nie nawiedza Państwa przekonanie, że jeżeli pewnego dnia wynajdą program komputerowy tylko odrobinę lepszy od tego co jest do dyspozycji dzisiaj, to cała nasza praca straci sens, stanie się historyczna? Z całą naszą wprawą ze zdobywanym przez lata doświadczeniem zawodowym przestaniemy być potrzebni ot tak, z wtorku na środę? Cała nasza droga zawodowa, całe nasze życie, nasza profesja, z której jesteśmy dumni, dołączy do tych zawodów, które zostały dzisiaj tylko wspomnieniem, jak ludwisarz, pasamonik, szychterz, kordybant, olsternik, hafterz, a ostatnio, za naszego życia – choćby windziarz czy operator telefoniczny. Powtarzam pytanie: czy w związku z tym nawiedza Państwa poczucie własnej nieważności?

Jeżeli tak, dobrze się składa, bo mamy właśnie film na ten temat. „Asystentka”, reżyseria Kitty Green, produkcja amerykańska z roku 2019. Film u nas powędrował od razu na płyty DVD i z powodów pandemicznych kina nie pokazywały go wcale, choć na świecie można go było zobaczyć już dwa lata temu.
Ale gdyby wydawało się państwu, że temat pracownika, który jest tylko częścią taśmy produkcyjnej, to jakaś rewelacja naszych czasów, z miejsca uspokajam Państwa przypomnieniem filmu Charliego Chaplina „Dzisiejsze czasy” z roku 1936, w którym Chaplin na swój niepowtarzalny sposób krytykował sprowadzanie pracownika do roli trybika w maszynie – na fali oszałamiającej popularności taśmy produkcyjnej. Trybik bywa głodny, więc nakarmi się go, a jakże, ale tak, by nie robić przestojów. Maszynowo. Popatrzmy.

Czytaj dalej Asystentka – 3 grudnia 2021