Archiwum kategorii: Z czytnika

Remigiusz Ryziński, Dziwniejsza historia

Remigiusz Ryziński, Dziwniejsza historia:

dziwniejsza-historia

Może to już czytałem. Obyczaj homoseksualny – przewojnie, wojna, PRL.
Cytaty:

Mężczyźni rozpoznawali się więc na własną rękę, po znakach. Panowie przychodzili do kawiarni, zamawiali kawę czy herbatę, brali gazetę, rozglądali się dookoła. A potem, jak u Gombrowicza, były gesty. Jeden na drugiego patrzył, zadzierał paluszkiem albo oko mrużył, nóżkę kładł na nóżkę czy wreszcie kiwał głową nieznacznie. Podniecali się wzajemnie półsłówkami, żartami i propozycjami wyrażanymi nie wprost.

Na przykład bańka na placu Trzech Krzyży funkcjonowała za okupacji, i to bardzo prężnie. Mówiło się o tym, ale nikt nie reagował, bo jak, gdzie i do kogo zgłosić żal – nie wiadomo. I Niemcy, i Polacy tam chadzali nie jak do ustępu, ale jak do spa.

– Miałem bardzo serdecznego przyjaciela – opowiada Jerzy – profesora szkoły teatralnej i aktora w Łodzi, który mówił, że w czasie okupacji wszyscy młodzi geje chodzili najchętniej na tak zwaną pikietę na plac Wilsona i tam SS-mani i inni Niemcy korzystali. No, to była rozkosz! To byli najbardziej wypielęgnowani faceci. Tak, tam Polacy przychodzili na Niemców i tam się to odbywało na miejscu. Chodziło o to, że żołnierz, że w mundurze od Hugo Bossa, że męski i przede wszystkim – że czysty. A i to zagrożenie, ta dwuznaczność mogły być nęcące.

Jerzy też wiedział. – To był tak zwany szlak hańby – tłumaczy – gdzie się geje przemieszczali, podrywali. To było właśnie od placu Trzech Krzyży, czyli od Krzyżyków, potem następny grzybek był na placu Napoleona, czyli dzisiejszym placu Powstańców Warszawy, następny na placu Grzybowskim, gdzie dziś Teatr Żydowski, i ostatni na placu Żelaznej Bramy, gdzieś w okolicach Hal Mirowskich. To były cztery takie punkty i tam się towarzystwo przemieszczało wte i wewte. A z nich wszystkich najważniejsza toaleta na Krzyżykach.

Każdemu jego śmietnik (Antologia)

Każdemu jego śmietnik (Antologia):

large-mieci-3

Różne śmietniki, różne spojrzenia.
Cytaty:

Czuję się podniośle, prawie jak rabi Bunam z Przysuchy, który w obecności swoich uczniów podniósł z ziemi ziarnko piasku, po czym odłożył je na miejsce i powiedział: „Kto nie wierzy, że Bóg chce, aby to ziarnko piasku tutaj właśnie leżało, ten nie ma w sobie wiary”.

A gdzieś ty by śmieci znalazła w komunistycznej Albanii? Skąd niby miały się wziąć? Śmieci to materia niepotrzebna, a u nas wszystko jeszcze mogło się przydać, jakąś użyteczność znaleźć. Brakowało rzeczy, które by się zużywały do niepotrzebności. Wszystko miało swoje drugie, trzecie, czwarte życie. Materia krążyła w obiegu aż do ostatecznego rozpadu.

Do sklepu chodziło się z własną siatką, z papierową tutką, ze słoikiem, ze szklaną butelką. Do siatki ładowało się ziemniaki, do tutki nasiona słonecznika, do słoika szedł jogurt, do butelki mleko od trzeciej nad ranem wystane. I nic się nie marnowało, i wszystko było ekologicznie.

Mój kraj sklecono w sporej części z dykty, paździerza, tektury i styropianu, ze śmieci go sklecono albo śmieciami zasłonięto i tylko dla niepoznaki pociągnięto z wierzchu kolorową farbką. Żeby ładnie było, choć przecież nie jest.

Z bałaganiarstwa lubimy się pośmiać, bardziej niżeli się go wstydzić.

Ci na dorobku oddają się lekturze książek na czytnikach w drodze do pracy. Jeśli dwa razy do roku muszą się przeprowadzać z jednej wynajmowanej kawalerki do drugiej, nie mogą się obciążać materialnymi nośnikami kultury. Postęp techniczny przeznaczony jest dla biednych, nie bogatych.

Bo na Olimpii jest też rzeczywiście strefa chlorów. Nie od chloru ta nazwa, tylko od chlania. Mikroklimat wydychanego alkoholu i smrodu fajków.

Miasto widziane z perspektywy składowiska przedstawiało się jak duży organizm, który przyjmuje pokarm, trawi i wydala. Zsypy, kanały, śmietniki i szamba to jego układ wydalniczy. Przemiana materii rośnie. Pojedynczy mieszkaniec niespełna milionowego miasta wyrzuca co roku dwieście pięćdziesiąt pięć kilogramów śmieci, objaśniali pracownicy. Sześć lat wcześniej było to o czterdzieści kilogramów mniej. Szybko nadrobiliśmy dystans do zachodniej Europy, gdzie średnia wynosi od trzystu pięćdziesięciu do pięciuset kilogramów odpadów na osobę rocznie.

Wiadomo, że teraz rzeczy starzeją się coraz szybciej. Najszybciej elektronika.

„Pani nie ma pojęcia, co ludzie wyrzucają” – mówi pan Zenon, konstruktor „pojazdu bezdomnego”, zbudowanego na bazie dziecinnego wózka. W miejscu deski rozdzielczej – tranzystorowe radyjko, na masce straż przednia – pluszaki.

 

Julia Szychowiak, Do środka.

Julia Szychowiak, Do środka.:

Krótko i na temat.
Cytaty:

Jesteśmy poważnie ‌śmiertelni.

Mówisz, że chcesz ‌wiedzieć, ‌czy wzięłam udział w sondzie ‌ulicznej, w której ‌zapytano: „Czy boisz się ‌śmierci?”, a) tak b) ‌nie c) ‌trudno powiedzieć.

Gdybym nie przeczytała ‌w internecie, że ‌dzisiaj ‌jest Międzynarodowy Dzień Szczęścia, ‌ tobym nie wiedziała.

Irina Nikolska, Muzyka to nie tylko dźwięki

Irina Nikolska, Muzyka to nie tylko dźwięki:

Rozmowy rosyjskiej muzykolożki z Witoldem Lutosławskim.
Cytaty:

Zawsze hołduję zasadzie, że czas przeżywany przez słuchającego jest względny i nie odpowiada czasowi przeżywanemu w życiu.

Każdy utwór musi być nową przygodą. Musi być czymś nowym, co mnie zajmie, bo inaczej gdybym miał powtarzać to samo, to byłaby fabryka i nic by mnie to nie obchodziło.

Anna Mularczyk-Meyer, Minimalizm po polsku, czyli jak uczynić życie prostszym

Anna Mularczyk-Meyer, Minimalizm po polsku, czyli jak uczynić życie prostszym:

Od pewnego czasu próbuję wdrażać te jakże bliskie mi idee, ale ciągle jestem u początku.
Cytaty:

Minimalizm to wielkie porządki i poszukiwanie prostoty – na początku w przestrzeni materialnej, także w sferze ciała, potem w umyśle, wreszcie w relacjach z innymi ludźmi.

Często funkcjonujemy jakby na autopilocie, nie zastanawiając się, czy faktycznie robimy to, czego chcemy, i czy odpowiada nam kierunek, w którym zmierzamy.

Warto zadać sobie pytanie, ile posiadanych przedmiotów wykorzystujemy na co dzień, ilu nie użyliśmy od ponad roku, a ilu nigdy. W myśl zasady Pareto 20 procent rzeczy wykorzystujemy przez 80 procent czasu. Oznacza to, że pozostałe 80 procent rzeczy jest używane w najlepszym razie przez 20 procent czasu, a na co dzień pokrywa się kurzem i pleśnią.

Zasada ta brzmi: Miejsce na wszystko i wszystko na miejscu.

Gdy przełożymy kolejną stertę śmieci, dotrze do nas przykra prawda, że sporą część życia poświęciliśmy na zarobienie pieniędzy na rzeczy, które nie są nam do niczego potrzebne.

„Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie posiadamy, żeby zaimponować osobom, na których nam nie zależy”.

Posprzątanie to jeszcze nie minimalizm. To tylko zabieg higieniczny, który stanowi okazję, by zbadać swój stosunek do sfery materialnej.

Chyba nikt nie chce zamieniać cennych minut swojego życia na niepotrzebne przedmioty.

Dla minimalisty kupno to ostateczność.

Wypełnione marmurami, złoconymi nagrobkami i wymyślnymi dekoracjami cmentarze wydają się jednym wielkim pomnikiem materializmu.

Jednym z filarów minimalizmu, obok prostoty, porządku i umiaru, jest dyscyplina. Daleko się bez niej nie zajdzie.

Niby wiadomo, że nie da się zwiedzić całego świata ani wykorzystać wszystkich możliwości, podobnie jak nie sposób przeczytać wszystkich książek, obejrzeć wszystkich filmów, utrzymywać bliskich relacji ze wszystkimi ciekawymi i dobrymi ludźmi, których się zna. Ale pokusa jest silna.

Kiedy ma się mniej decyzji do podejmowania, podejmuje się je szybciej.

Krzysztof Toeplitz, Opakowanie zastępcze

Krzysztof Toeplitz, Opakowanie zastępcze:

Od wydawcy: „,,Opakowanie zastępcze” to pełen anegdot, cytatów literackich i filmowych, piąty tom felietonów Toeplitza z lat 1971-1973, które ukazywały się w ,,Życiu i Nowoczesność”, dodatku do największego dziennika stołecznego – ,,Życie Warszawy”. Zbiór zawiera wyselekcjonowane przez autora, najlepsze teksty dziennikarskie, pokazujące z fotograficzną dokładnością zmiany polityczne, gospodarcze, społeczne i kulturalne, jakie nastąpiły w Polsce po grudniu 1970 r.”.
Cytaty:

… główną cnotą polskiego alkoholu jest nie tyle jego szczególne wyrafinowanie smakowe, biorące się z doskonałości technologii, ile nadzwyczajna wprost skuteczność.

Płótno to przedstawiało barwne grupy w strojach regionalnych zgięte w niskim ukłonie, a napis umieszczony na wymalowanej na tle nieba szarfie głosił: „Chłopi polscy przepraszają Prezydenta za suszę.”

… pozostaliśmy na gruncie tej definicji szczęścia, którą kiedyś wypowiadał z estrady bodaj Krukowski: „Szczęście to jest takie coś, co trzeba go mieć, żeby było.”

… facet, wybrany nieoczekiwanie na prezesa dość uczonego gremium, dziękując za wybór wyciągnął z kieszeni kartkę i odczytał napisany na maszynie tekst, zaczynający się od słów: „Głęboko zaskoczony tym nieoczekiwanym wyróżnieniem…”

Odkąd jednak jak doniosły kroniki sądowe, pewien myśliwy zastrzelił pomyłkowo człowieka, którego wziął za dzika ryjącego stertę kartofli, następnie zaś w zastrzelonym rozpoznano prezesa miejscowej społdzielni „Ochrona Mienia”, który właśnie pod osłoną nocy zaopatrywał się w prowiant w cudzym kopcu z kartoflami, wszelkie zabezpieczenia są mniej lub bardziej iluzoryczne.