Archiwum kategorii: Z czytnika

Mateusz Górniak „Trash Story”

Mateusz Górniak „Trash Story”:

Strumyczki świadomości. Duże miasto, bezrobocie, wykojenie, narkomania i podobne.
Cytaty:

Dziadek i babcia mieli przejebane w życiach. My też mamy, mówią chórem wszyscy i wszędzie, każą sobie współczuć.

WĘDKA NA RYBY: Co ja się naoglądałam pijaństwa i śmierci, to moje.

ŁAWKA POD DRZEWEM: Odkąd wszyscy zostali przedsiębiorcami, nikt na mnie nie siada.

Ci, którzy pamiętają mnie z tamtego okresu, wiedzą, że byłam wtedy szczęśliwą krówką.

Dorastałem z mamą, która fantazjowała o mnie jako lekarzu w typie: świeża fryzura od barbera i łagodny uśmiech katolika, który kocha góry, ale od gitary woli żonę, kominek i kołderkę.

Pod koniec gimnazjum postanowiłem: chuj tam.

W tle góruje logo McDonald’s, dokąd mali zwycięzcy przyjechali wraz z opiekunem świętować sukcesy w konkursie na esej katyński 2008.

Śledztwo jest po to, żeby stanąć twarzą w twarz ze swoim przeznaczeniem – i spróbować je wyminąć.

… i wziąłem się za nabijanie poobiedniego bonga, żeby się weselej szło do chłopaków. Zdjąłem taką chmurę, że musiałem na chwilkę przysiąść, bo inaczej mógłbym zapierdolić głową w ścianę. Zdobyłem szklankę wody, no i potem zapaliłem petka na luźne płucko. Pomogło, więc postanowiłem wreszcie wyjść z mieszkania.

Zastygam i pozwalam sobie na pół godziny niczego. Sekundy rozpadają się na ciężkie kawałki.

Poeta pisał, że żyjemy, żeby mieć gości.

Odkryliśmy razem, podczas tej zimy, świętą nudę.

Łukasz Barys „Kości, które nosisz w kieszeni”

Łukasz Barys „Kości, które nosisz w kieszeni”:

Biedne i przemocowe dzieciństwo. Tym razem w Pabianicach.
Cytaty:

… i zamykała się w sobie jak serwer, któremu pięćdziesiąt razy wbiło się złe hasło.

Głównie siedzę w domu i się smucę, patrzę przez okno i czekam na księżyc, któremu na imię Lukoil.

Babcia nie rozumiała, że ludzie mają inne zainteresowania, wolą uprawiać ogródek niż stare kości. A że nas żadne zainteresowania się nie imają, to chodzimy po cmentarzu, bo na tenisa, basen, plastykę i harcerstwo nas nie stać. – Cmentarze to kina dla biedaków – mówiła

W okresach napięć chodził popracować tu i tam – dekorował centra handlowe przed świętami albo sam robił za Mikołaja, kiedy ten się nie zjawił w robocie. Po nowym roku jeździł trochę z pizzą, ale niestałe godziny pracy go zmęczyły. „Nie chcę zamienić się w robota” – mówił i padał na kanapę. Albo rzucał mądrościami w stylu: „Jeszcze nikt na etacie nie zdołał się dorobić”, „Sukces to kwestia nastawienia”, „Pracuj gdziekolwiek i kiedy chcesz”, „Nie szukaj pracy, tylko pieniędzy”, „Jeśli potrafisz o czymś marzyć, to potrafisz także tego dokonać”.

W szkole nikt nie lubił ani Kamieni na szaniec, ani Reduty Ordona. Większość rozmów kręciła się wokół seksu. Ja bałam się seksu, więc nic nie mówiłam. Rozmawiano też o ziole i paleniu w plenerze. Chciałam sobie zapalić, ale nie miałam skąd wziąć. Jeden chłopak załatwił sobie towar i trafił do szpitala, bo diler zmieszał trawę z odświeżaczem do kibla. „Zdarza się” – mówiono w szkole.

Kiedy mama się obudziła, chciała zadzwonić do swoich konkubentów, ale nie pamiętała numeru do żadnego z nich, więc w końcu poprosiła o komórkę sąsiadkę, to znaczy wzięła tę komórkę ze stolika sąsiadki, bo ona leżała w pozycji mostu Karola w Pradze z buzią otwartą jak tatrzańska jaskinia i nie kontaktowała. Mama prędko wykręciła numer na klawiszach wielkich jak kostki czekolady.

… na onkologii ludziom zwisa, to nie ginekologia pełna wrzasku i patologii, bo dzieci rodzą dzieci, co się nikomu nie podoba, bo naraża budżet państwa na drukowanie pieniędzy, tu panuje elegancka atmosfera nicości.

Mam pięćdziesiąt lat, ale pamiętam z tego mniej niż połowę. Mówi się, że przez alkohol traci się pamięć – akurat może i dobrze.

Tadeusz Cegielski „Morderstwo w Alei Róż”

Tadeusz Cegielski „Morderstwo w Alei Róż”:

Pastisz przedwojennych tanich kryminałów rzucony na Warszawę w rok po śmierci Stalina.
Cytaty:

Zawartość większości półek spoczywała bezładnie na podłodze, odsłaniając kolorowe okładki przedwojennych czasopism i literatury „kuchennych schodów”. Owe Hintertreppenromanse, jak nazywał je Wirski, zachęcały, by po nie sięgnąć.

… drzwi piętrowej willi otworzyły się i na schodkach pojawiła się szykowna kobieta koło czterdziestki: – Bożenko! Tosiu! – zawołała. – Czemu tak stoicie pod bramą jak służące ze strażakami? Wejdźcie, proszę, do środka.

Zagraniczne materiały, najpewniej wełna i jedwab, a buty z prawdziwej skóry. Świadek pomyślała sobie, że jeśli Wandzia pracuje z Bożenką w MHD, to ona, Aniela Bryś, jest chińską cesarzową. Wirski wyjaśnił, że Chiny nie są już cesarstwem, lecz ludową republiką, a stało się to w rezultacie wojny pomiędzy siłami postępu, reprezentowanymi przez towarzysza Mao Tse-tunga, a ugrupowaniami burżuazyjnej reakcji, kierowanymi przez Czang Kaj-szeka. Aniela Bryś przyjęła to spokojnie.

Doświadczenie śledczego podsuwało mu wniosek: dobry policjant nie odkrywa rzeczywistości, nie wyjaśnia zagadek. On rzeczywistość stwarza, rzecz jasna, nie w sposób dowolny, ale zgodnie z pewnymi regułami. Regułami prawa, procedur wewnętrznych policji, zasadami psychologii, wreszcie potrzebami społecznymi, żeby nie powiedzieć wymogami racji stanu.

Tomasz Tyczyński „Nieusadnione poczucie szczęścia”

Tomasz Tyczyński „Nieusadnione poczucie szczęścia”:

Drobne, puentowane obserwacje z przesłaniem. Autor jest kuratorem Muzeum Gombrowicza we Wsoli pod Radomiem. Byliśmy.
Cytaty:

(Kubły na śmieci)… Jeżeli przypomnieć sobie tych kilka blaszanych kubłów, które nam wystarczały zanim nadszedł kapitalizm, to wygląda teraz naprawdę imponująco. Rozpycha się jak brzuch faceta, którego wreszcie stać na czeskie piwo.

Taki wózek, kawałek brezentu na metalowym stelażu zawiązany u góry na kokardkę albo ściśnięty troczkami z plastikową kulką na końcu, ma tu prawie każdy emeryt, nie tylko święta gołębiara. Gdy wychodzą po zakupy, wyglądają jak właściciele starych leniwych psów zmuszający je do spaceru przy nodze.

(W szpitalu)… Rano przesądna siostra nie pozwoliła praktykantkom wywieźć mnie na zabieg nogami do przodu.

Jakbyśmy nagle, ja i świat, wpadli w tubę zepsutego kalejdoskopu zabawki i obracali się w nim jak szkiełka z rozbitych luster, które już nigdy nie złożą się w sensowny wzór.

Czytaj dalej Tomasz Tyczyński „Nieusadnione poczucie szczęścia”

Jarosław Borszewicz „Mroki”

Jarosław Borszewicz „Mroki”:

Sylwa, bardzo nierównej wartości.
Cytaty:

Napis na moim ukochanym kinie Muza: Bardziej pojebanego filmu niż ludzkie życie to jeszcze nikt nie nakręcił!

Lgną do mnie jak ćmy do miodu.

Ten w żółtej koszuli to mój narzeczony! Hm, z daleka to nawet przystojny!

A tak mniej więcej to o co ci spaceruje?

Audycja radiowa dla poczatkujących pisarzy. 99 procent współczesnych powieści to jest opisywactwo, a nie literatura! – irytuje się krytyk. Byle alkoholik czy schizofrenik albo taksówkarz opisuje to co robi, no i już jest bestseller! Ale czego wymagać od autora, który napisał więcej książek niż przeczytał?!

Czytaj dalej Jarosław Borszewicz „Mroki”

Agnieszka Jelonek „Koniec świata, umyj okna”

Agnieszka Jelonek „Koniec świata, umyj okna”:

Zapisy stanów psychotycznych, dość przekonujące.
Cytaty:
Kiedy traci się kontrolę nad sobą, umyka jednocześnie coś bardzo pierwotnego: poczucie sensu.

Bliźniacy Hypnos i Tanatos. Nigdy dokładnie nie wiem, z którym sypiam.

Przed każdym tragicznym wydarzeniem ludzie robią normalne rzeczy. Wstawiają szklanki do zmywarki, chowają resztki jedzenia do lodówki, podnoszą rzucony byle gdzie sweter, słuchają radia. Obcinają paznokcie. Koniec świata nadchodzi, a oni myją okna.

Słonce rozgrzewa się powoli jak radziecki grzejnik.

Pierwsze spotkanie Weekendowego Kursu Uważnego Pisania. Poetka, która go prowadzi, spóźnia się piętnaście minut, co natychmiast jej wybaczam ze względu na piękny czerwony kolor włosów. Poetka opowiada jak szukała Sali w sąsiedniej kamienicy i już miała zrezygnować, kiedy coś jej podpowiedziało, żeby jeszcze raz sprawdzić adres, i na pewno by sprawdziła, gdyby wzięła ze sobą telefon. Biorąc pod uwagę jej roztrzepanie, to sukces, że w ogóle przyszła.

To właśnie jest lęk, mrożąca czujność przed najgorszym. Tylko że nic mi nie zagraża.

Traktowała bycie sobą jak piknik.

Ja tylko czuwałam i drzemałam, nigdy do końca nie zasypiając i nigdy do końca się nie budząc.