Janusz Rudnicki, Człowiek na rondzie:

Kręta proza autobiograficzna.
Cytaty:
Opowiadanie na dziesięć słów: „No i wtedy mama połknęła klucze, żeby tata nie odszedł”.
Który jak dorastał, jedno miał marzenie: tato, ja bym tak chciał, żeby się w życiu w ogóle nie liczyć.
Umarł też Tutaj, pamiętasz go? Ten sierota, co chodził po mieście i krzyczał „Tutaj jestem, tutaj!”. A nikt go nie wołał ani nie szukał, biedny.
Jak człowiek podetnie sobie żyły rano, to dzień jest całkiem inny.
To niesprawiedliwe. Że w sieci nic nie ginie, a w życiu wszystko.
Podróżni mówią o sobie, konduktorzy nigdy.
Ziemia koi, kładę się na trawie, na plecach, ręce pod głową, a wokół głowy bandaż. Z oddali szczekanie psa, takie z echem, i daleki dźwięk samolotu. Dobrze jest, jest chwila, pisanie to łapanie, takich chwil właśnie.
Jan Wołek błagał wódkę, żeby pozwoliła mu pójść w końcu do domu.
Hasło promujące miasto – „Jedyne, co tu możesz dostać, to wpierdol” – trafia w pustkę, teraz nie ma nawet od kogo.
Ona czytała mi o prośbie czeskich psychiatrów: „Przyjaciele, to że podczas kwarantanny rozmawiacie ze swoimi zwierzętami, roślinami albo z wyposażeniem mieszkania, jest normalne! Z tego powodu nie musicie dzwonić. Fachowej pomocy szukajcie dopiero wtedy, kiedy zaczną wam odpowiadać”.
Czytaj dalej Janusz Rudnicki, Człowiek na rondzie →