Archiwum kategorii: DKF Kościan

„Sweat” – 26 listopada 2021

„Sweat”, reż. Magnus Von Horn

Szanowni Państwo,

zwabił nas dziś przed ekrany naszego dyskusyjnego klubu filmowego polski obraz pod angielskim tytułem „Sweat”, po polsku „pot”. Jedno z niewielu dziełek, które w ostatnich latach wychynęło poza rodzime opłotki.
„Sweat” został zakwalifikowany do oficjalnego programu festiwalu w Cannes, który w 2020 roku ostatecznie nie odbył się na żywo. Film pokazywany był na wielu festiwalach na całym świecie, święcił tam triumfy, zdobywając na przykład Srebrnego Lwa w Gdyni oraz przynosząc nagrody von Hornowi za reżyserię, Magdalenie Koleśnik za główną rolę kobiecą, Aleksandrze Konieczną za drugoplanową rolę kobiecą. „Pokazuję celebrytkę mediów społecznościowych, kogoś, kto spontanicznie jest w stanie obedrzeć się z prywatności. Takie publiczne pokazywanie swojego życia jest dla mnie obce, a jednocześnie bardzo ciekawe” -mówił wtedy reżyser.

Ten reżyser to Magnus Von Horn (rocznik 1983). W 2013 roku ukończył Wydział Reżyserii w Filmówce w Łodzi, w której to szkole obecnie uczy. Za pełnometrażowy debiut, „Intruza” otrzymał nagrody dla najlepszego scenarzysty i reżysera 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni oraz Paszport Polityki za rok 2015. Tym samym zdobył najważniejsze filmowe wyróżnienia w kraju, do którego przyjechał zaledwie 12 lat wcześniej. Chętnie przygląda się ludziom w sytuacjach ekstremalnych, stojących na granicy moralnej, obyczajowej lub społecznej, albo będących właśnie w trakcie przekraczania takiej granicy. Jego pierwsza studencka etiuda pod tytułem „Radek” z 2006 roku to dokumentalna miniatura o młodym mężczyźnie, który po opuszczeniu więzienia próbuje nauczyć się panować nad własną agresją. Mówił wtedy: Wiem, że moralność dresiarzy nie pozostawia złudzeń. Kradną, napadają, biją, ale też bardzo rzadko dostają szansę na zmianę. Radek po moim dokumencie poczuł, że jego życie ma jakąś wartość. W 2009 roku pokazał kolejną studencką etiudę – „Echo”. Opowiadał w niej o dwóch nastolatkach, którzy brutalnie zamordowali swoją koleżankę. Gdy w towarzystwie policyjnego psychologa biorą udział w wizji lokalnej i odtwarzają moment morderstwa, zaczynają sobie uświadamiać rozmiar popełnionej zbrodni. W wywiadzie mówił: „Wymiar kary nie jest dla mnie najciekawszym motywem. Jak u Dostojewskiego – największą karą jesteś sam dla siebie”.

Czytaj dalej „Sweat” – 26 listopada 2021

„Gunda” – 19 listopada 2021

„Gunda”, reż. Victor Kossakovsky

Drodzy Państwo,

jak to miło, że zbieramy się wokół filmu tak ważnego i na tak ważny temat jak dokument pod tytułem „Gunda”. Pełen czułości, zrozumienia i empatii obraz zwierząt, które mamy najbliżej, bo w najbliższej hodowli i na własnym talerzu. W naszej kulturze ciągle pokutuje przekonanie, że zwierze jest czymś w rodzaju żywej rzeczy. Słabo przebija się do naszej chrześcijańskiej – było nie było – świadomości, że i zwierzęta, i my wyszliśmy spod ręki jednego Stwórcy. I, owszem, otrzymaliśmy nakaz, aby czynić sobie ziemię poddaną, ale nie nakaz, by brać ją w okrutną, nieludzką i wyniszczającą niewolę.

Za obrazem „Gunda” jako współscenarzysta i reżyser stoi Victor Kossakovsky . To dokumentalista, z pochodzenia rosyjski, rocznik 1961, urodziny w Petersburgu, gdzie też początkowo uczył się fachu. Startował od rzeczy prozaicznych, na przykład w 2003 roku nakręcił film „Rosja z mojego okna”, konkretnie z okna sypialni reżysera przy zwykłej ulicy w Petersburgu. Kiedy zdecydował się pójść nieco szerzej i nakręcił film pt. „Aquarela” w roku 2018, swoiste poetyckie studium obiegu wody na naszej planecie, ten dokument na płytach wydało i rozpropagowało na cały świat wydawnictwo Sony Pictures i z dużym sukcesem pokazał go festiwal w Wenecji. Sam Kossakovsky mawiał o sobie w trakcie promocji filmu „Gunda”, że jest pierwszym dzieckiem wegetarianinem i swój film na temat zwierząt hodowlanych nakręcił z wyjątkową uważnością wobec świnki, która dała tytuł filmowi, krów i kurczaków bytujących na zwykłej farmie.

Czytaj dalej „Gunda” – 19 listopada 2021

„Tylko zwierzęta nie błądzą” – 12 listopada 2021

„Tylko zwierzęta nie błądzą”, reż. Dominik Moll

Mili Państwo,
pretekst do naszego dzisiejszego spotkania jest taki, iż mamy na wieczór lekturę, jaką jest film francuski pt. „Tylko zwierzęta nie błądzą”, opisywany jako kryminał i thriller. Bo jakoś go zakwalifikować trzeba, ale gdy się mu bliżej przyjrzeć, daleko wykracza poza tę ramową formułkę. Świat zobaczył go latem 2019 roku, a do Polski z powodu pandemii nie dotarł wcale, no prawie wcale, czasami pokazują go w tak kameralnych warunkach jak nasze.

Punkt wyjścia jest taki, iż podczas wieczornej śnieżycy w nieopodal górskiej wioski we Francji w sposób zagadkowy ginie młoda kobieta imieniem Evelyn. Dla widza w tym momencie zaczyna się rozpoznawanie sytuacji, z tym że pośrednio. Bo całą historię oglądamy oczami pięciorga nieznajomych. Każdy z nich jakoś tam zahacza o tę historię, spojrzenie każdej z tych postaci ujęte jest w osobny rozdział. I to są jakby snopy światła rzucane z różnych punktów widzenia na zagadkę kryminalną. Ale w miarę rozpoznawania sytuacji, coraz mniej interesuje nas zawiązanie akcji, czyli zaginięcie kobiety, a coraz bardziej wciągają nas sekrety i tajemnice, które skrywają osoby powiązane z incydentem. I tak niepostrzeżenie thriller zmienia się w dramat obyczajowy i psychologiczny, co tylko dziełku wychodzi na zdrowie.

Czytaj dalej „Tylko zwierzęta nie błądzą” – 12 listopada 2021

„Martin Eden” – 5 listopada 2021

Drodzy Państwo,
Dzisiejszy film kładzie nam przed oczy sytuację przykrą, w którą sami być może już wcześniej się uwikłaliśmy, ale jest to przykrość z tego gatunku, której należy sobie życzyć. Ta przykrość nazywa się samotnością i osamotnieniem.

Tu przypominam, że samotność bywa z wyboru, osamotnienie zaś jest wynikiem tego, że opuścili nas ludzie, na których liczyliśmy. Czasami, dodam sentencjonalnie, oba te rodzaje samotności nakładają się na siebie. I w wypadku filmu „Martin Eden” mamy właśnie ten przypadek, bo zasadniczo lubimy zachowania stadne, lubimy się czuć częścią pewnej społeczności. Wiadomo, kiedy wchodzimy między wrony, najkorzystniej jest krakać tak jak one, z tym że czasem to bycie podobnym do wielu innych wron zaczyna nas uwierać, zwłaszcza jeżeli wrony kraczą głupio i wszystkie kraczą podobnie.

Czytaj dalej „Martin Eden” – 5 listopada 2021

„November. Listopad” – 29 października 2021

„November. Listopad”, reż. Rainer Sarnet

Dobry wieczór państwu.

Niespiesznym krokiem wchodzimy w listopad.

My także, w ramach naszego wieczoru filmowego, jak chciała Maja Komorowska zacytowana z filmu „Lawa” Tadeusza Konwickiego, który nawiązuje do „Dziadów” Mickiewicza – my także zapraszamy na swego rodzaju filmowe Zaduszki. Na ten szczególny czas w ciągu roku wybraliśmy – specjalnie, po namyśle i po dyskusjach – film, który można nazwać listopadową, uruchomioną fototapetą.
Jest to ten gatunek filmów, który został nakręcony nie po to, by angażować widza jakimś pilnym przesłaniem, a już broń Boże nie po to, by wciągać w akcję czy w rozwiązywanie zagadki. To jeden z tych filmów, które są po to, by – powiedzmy – wejść w klimat, by przy nim usiąść i posiedzieć, by pokontemplować bezinteresowną urodę kadrów. Tutaj wycieniowanych w odcieniach czerni i bieli.
Czytaj dalej „November. Listopad” – 29 października 2021

„Antropocen. Epoka człowieka” – 22 października 2021

„Antropocen. Epoka człowieka”, realizacja: Jennifer Baichwal / Edward Burtynsky i in.

Szanowni Państwo,

w trakcie naszych filmowych spotkań przemieszczamy się dość intensywnie między kinematografiami, między krajami, językami i kulturami, żeby uprzytamniać sobie nieustannie, jak bardzo świat jest rozmaity, wycieniowany rozmieniany na różne punkty widzenia. Co wydaje się oczywistą powinnością człowieka rozumnego, zainteresowanego światem, człowieka, który próbuje wyjść poza ograniczenia, jakie wyznacza mu jego miejsce zamieszkania i pracy oraz czas, w jaki został wrzucony. Dziś jednak zmieniamy i poszerzamy optykę, dziś spróbujemy podejścia całościowego, holistycznego, planetarnego. Wszystko za sprawą filmu o charakterze dokumentalnym pod tytułem „Antropocen. Epoka człowieka” nakręconym przez zespół realizatorów pod kierunkiem pani Jennifer Baichwal, za pieniądze kanadyjskie, na świecie pokazywanym w różnych miejscach od roku 2018, choć u nas nie pokazywanym niemal wcale.

To osobliwe połączenie swego rodzaju protokółu zdawczo-odbiorczego, czy raczej protokółu zniszczenia, z krzykiem rozpaczy. Więc na przemian słyszymy statystykę i wezwanie do opamiętania. A to zachodnia kultura za Ewangelią Świętego Mateusza od wieków nazywa „głosem wołającego na puszczy”, z tym, że niektórzy translatorzy tłumaczą tę frazę jako „głos wołającego na pustyni” i ta wersja bardziej pasuje do filmu o bezlitośnie dewastowanej planecie. Ten głos brzmi tu zresztą dość przyjemnie, bowiem komentarz czyta amerykańska aktorka młodszego pokolenia Alicia Vikander – znamy jej słodka busie i z filmu „Dziewczyna z portretu” i z superprodukcji „Lara Croft”.

Czytaj dalej „Antropocen. Epoka człowieka” – 22 października 2021