Archiwum miesiąca: grudzień 2014

Daj mi wstążkę błękitną…

Dorota jak zwykle fotografuje bezmyślnie. No dobrze – jest kamieni kupa:

A gdzie – pytam się – dwa pierwsze elementy?!

Miły budynek. Ktoś poskąpił na tabliczkę „Skansen Wsi Wielkopolskiej”:

Ja – w wioseczce Koninek pod Kórnikiem. Jak zwykle na życiowym rozdrożu:

Niedawno chwaliliśmy kibiców Lecha za bożonarodzeniowe nastroje. Niestety, nie występują one w Wielkopolsce równomiernie:

Równomiernie występuje za to mgła na łęgach nadwarciańskich w Rogalinie. Malowało je wielu, z Jackiem Malczewskim na czele. Niestety, bez mgły:

W drodze powrotnej przed maskę władował mi się samochód. Na szczęście zapamiętałem rejestrację:

Dojrzałem do radykalnych posunięć w związku z Dorotą. Naprowadził mnie na to cytat podręcznika dla wzorowej żony z roku 1960, publikowany przez Frondę:
„Gdy mąż wraca z pracy, powinnaś mieć gotowy obiad; planuj, nawet dzień wcześniej, co dobrego ugotować, aby nie spóźnić się z przygotowaniem posiłku. Należy się przygotować: odpocznij przez kwadrans, a dzięki temu, kiedy mąż wróci, będziesz wyglądać świeżo. Popraw makijaż, wpleć wstążkę we włosy”.
Otóż, kiedy wchodziłem do domu, nigdy (nigdy!!!) nie zauważyłem u Doroty wstążki we włosach. A skoro ona ma mnie w poważaniu, to ja ją też!

Piotr Lisiewicz w Gazecie Polskiej Codziennie: „Wielkopolska tradycja przerwana została na dziesięciolecia, powodując spustoszenia w psychice pokoleń poznaniaków. Dlatego dziś na pozytywistów pozują w Poznaniu pieszczoszki komunistycznej bezpieki, a życie w mieście kształtują karierowicze i miernoty”.
Ja, na szczęście, nie „kształtuję życia w mieście” w najmniejszym stopniu. Sytuuję się więc bezpiecznie gdzieś między karierowiczem a miernotą.

Na Fronda. pl (czym byłoby moje życie bez tego portalu?) „Modlitwa o uwolnienie od działania szatana”:
„ (…) Zdejmuję wszystkie klątwy, zaklęcia, czary, złe życzenia i pragnienia, voodoo, czarną magię i dziedziczne piętna – znane i nieznane.
Staję przeciwko wszystkim satanistycznym ślubom, paktom, spirytystycznym więziom i duchowym połączeniom z siłami zła, i kładę kres przekazywaniu tych więzi poprzez moich przodków (…).”
Ależ ja to już słyszałem i to wielokrotnie. Przecież tym tekstem posługują się telewizyjni wróżbici! Z tym, że oni na koniec dodają zawsze: „- Odcinam, odcinam, odcinam…”
Ze zgrozą myślę, że może jakiś mój pradziadek uczynił satanistyczne śluby, a ja ich nie odciąłem!

The Samuel Suite. Dancing Into One

Aaron Novik, „The Samuel Suite. Dancing Into One” (2008). Jazzman amerykański, o silnych inklinacjach żydowskich, przy tym skłonny do eksperymentu. Ponieważ oni tam lubią mieć wszystko starannie posegregowane, kierunek, który Nowik uprawia, nazywają „avant-klez”. Nie jest to muzyka przyjemna, bazuje na dysonansach, czasem brzmi, jak by ktoś parodiował katarynkę. Jazzowe toto tylko z nazwy:

Wind Concertos

Georg Philipp Telemann  „Wind Concertos”. Händel o Telemannie –  jest „człowiekiem, który potrafi napisać motet na cztery głosy w krótszym czasie, niż większość ludzi byłaby w stanie napisać list”. Wikipedia: „Kompozytor miał kiedyś stwierdzić, że wie, iż skomponował niektóre dzieła po kilka razy, ale nie był w stanie zapanować nad swą własną gigantyczną spuścizną artystyczną”.
Rzeczywiście, zwiewne te kompozycje. Flety, trąbki i inne trudne do nazwania szałamaje. W tle kwartet smyczkowy. Wszystko ruchliwe, ale bez dysonansów, bez agresji. Muzyka pogodzenia się z tym, co jest:

 

Persona

 

Persona jako osoba, ale i jako maska w greckim teatrze, wyrażająca typ ludzki i ogradzająca od innych, od autentycznego kontaktu.

Na początku taśma w projektorze w chaotycznych ujęciach. Na końcu podobnie. Klamra.
W trakcie narracji celuloid się przepala, oderwane obrazy. Ujęcia nieostre. Dekonstrukcja.
Ciała w prosektorium. Dzwonek telefonu, którego nikt nie odbiera.

Aktorka (Liv Ullman), która gała Elektrę, milknie w połowie spektaklu. Odmawia kontaktu ze światem.
Nie chce słuchać listu od męża, drze fotografię syna.
„- Odebrać sobie życie? O, nie! Tego się nie robi. Ale można znieruchomieć”.

Aktorka i pielęgniarka w domku nad morzem. Skaliste wybrzeże, ascetyczny pejzaż – dobre miejsce do stawiania pytań granicznych.
„- Czy można w tym samym czasie być dwiema osobami naraz?”
Portrety dwóch twarzy w jednym czarno-białem kadrze. Dwóch? A może dwie wersje tej samej?
Operator: Sven Nykvist.

„Żyć redukując potrzeby”.
Aktorka patrzy na słynne zdjęcie chłopczyka z likwidacji getta w Warszawie.

Aktorka wybrała karierę teatralną odrzucając miłość do własnego synka. Co wypomina jej pielęgniarka – do momentu aż ich twarze nachodzą na siebie. Jedna, dwie kobiety?

Persona, reż. Ingmar Bergman, 1966 filmweb

Pure ghost

Z wczoraj. Kościółek w Łukowie:

Okazuje się, że na pasterce był tu sam Mickiewicz:

No, więc dalej posuwamy szlakiem sakralnej architektury drewnianej, gdzie pieszo posuwałem w czerwcu (Wielkopolska Droga Św. Jakuba):

Prosto jak strzelił:

Ku Wierzenicy. I jest – architektura drewniana, z tym, że akurat w trakcie sumy, więc tylko z zewnątrz:

W nieodległym lesie kolejny ghost bike. Ryszard Walerych, znany w Poznaniu weteran leśnych szlaków, jechał rowerem w należnej kamizelce odblaskowej. I co? Pomogło? Skąd! Skosiła go pijana babka za kierownicą.
A po mnie to nawet rower nie zostanie. Tylko ghost.

Niedawno czekałem na kogoś w poznańskim radiu i z nudów przeglądałem książki na półce z bookcrossingiem. Okładka pewnego miesięcznika wydała mi się znajoma. Tak, pismo dominikańskie, numer z roku 1990, w nim mój artykuł:

Ukazał się w dziale „Orientacje”. Pewnie wtedy jeszcze się w czymś orientowałem… Gdybym poszedł tą drogą, to – kto wie? – może dzisiaj pisywałbym nawet do Naszego Dziennika?

Prof. Piotr Gliński na Niezależna. pl: „Straszą wojną, dyktaturą Kaczyńskiego, kryzysem ekonomicznym (…) nie stać nas będzie nawet na małą stabilizację i owe nędzne życie mimikrą: Kaczor odbierze nam błogosławioną konsumpcję w Lidlach, Żabkach i Biedronkach! Oto koszmar polskiego kołtuna 2014 r.!”
Pełna zgoda! Kiedy do władzy dojdzie premier Kaczyński nie robimy zakupów niżej Marxa i Spencera!
Poza tym: „OWO nędzne życie”. Ale wobec nadchodzącej fali dobrobytu to naprawdę drobiazg.

Strony ojczyste. Nasz Dziennik informuje, że w jarosławskim sanktuarium Królowej Rodzin biskup S. Stefanek z Łomży (?!) wygłaszał kazanie na tematy rodzinne. Przypominam, że podczas poświęcenia tego kościoła kazanie wygłaszał nie mniej znakomity orator Piotr Skarga. „Kaznodzieja wskazał na sanktuarium Królowej Rodzin w Jarosławiu jako na centrum edukacyjne i centrum edukacji i formacji. – Chcemy programu w oparciu o ludzi, którym się powiodło…”
No tak, jeżeli chodzi o „ludzi, którym się powiodło”, to Jarosław jest wręcz niewyczerpaną skarbnicą.
Tego samego dnia główna wiadomość na portalu miasta: „Młodzi bezrobotni z Podkarpacia bez szans na pracę”.

TVP2 z pytaniem o ocenzurowanie filmu o Mojżeszu w Egipcie i Maroku. Cenzurze nie chodzi o to, by zakazać tego czy innego obrazu. Chodzi o pokazanie, że cenzura jest i czuwa. Musi – poza tym – uzasadniać swoje etaty.

Michael Buble „Crazy Love” (2 CD). Czasem brzmi jak doskonała imitacja Sinatry. Głos podobny, repertuar i maniera wykonawcza jak najbardziej. Żeby to tylko nie było tak przewidywalne! Każdy kawałek zaaranżowany równie „elegancko”. Wszystko miłe, poprawne, ale przepisane sprzed półwiecza, bez pomysłu co z tym zrobić – poza wiernym odśpiewaniem w duchu i w klimacie:

Itzhak Perlman „The American Album”. Wirtuoz gra współczesnych kompozytorów amerykańskich: Leonarda Bernsteina, Samuela Barbera, Lukasa Fossa. Mnie to wszystko brzmi jak Szymanowski, ale mnie dużo nie trzeba, żeby się kojarzyło z Szymanowskim. Ostatecznie za wiele tych skojarzeń mieć nie mogę. I ten wszechobecny, znany już ton skrzypiec. Rozlewność muzyczna – chciałoby się powiedzieć: młodopolska – ujawnia się dzięki tym skrzypcom.:

Cała prawda

https://www.youtube.com/watch?v=od6a6KIEbP8

 

Bodaj najwcześniejsze zachowane przedstawienie. Mikrofon wchodzi w kadr. Poza tym – dwa pomieszczenia z dykty.
Jak na tamte czasy: zgrabna intryga w nieco więcej niż godzinę.
Zbigniew Cybulski jako czarny charakter. Jest na co popatrzeć.
Kiedy policjant (Ryszard Pietruski) żegna się z nim, mówi: „Do widzenia, do jutra”.

Cała prawda, autor: Philip Mackie, Teatr Kobra, reż. Janusz Morgenstern, 1963