Dorota uwielbia „wczasy pobytowe”, których ja nienawidzę. Ale dla świętego spokoju nie było nigdzie jechane i dzień był spędzony (stracony) w Luksemburgu. Te ich przepastne wąwozy z przerzuconymi nad nimi mostami mają jednak ograniczoną atrakcyjność. Na szczęście już wczoraj w Sztrasburgu wpadł mi pewien pomysł:
Dziś było do czego nawiązać.:
Bo akurat naprzeciwko ichniego Teatru Narodowego działało szeroko rozbudowane wesołe miasteczko. No ale kto pójdzie na wystawianą właśnie „Wizytę starszej pani”, gdy tuż obok ma to.:
To zdjęcie z wysokości. Bo oglądaliśmy okolicę z takiego koła. Przereklamowana.:
Na miejscu były też aluzje filmowe.:
Wracamy do samochodu, po drodze kapliczka z Jezusem złożonym do grobu. U nas w takiej płonęłyby świeczki, leżały kwiaty, a tu ktoś ofiaruje kawę…
W kraju – jak czytam – nic nowego. Jesienią kontynuacja serialu o Sulejmanie, który „pokochali Polacy”. Dlaczego się nie dziwię? Nastrój mąci jednak pretensja pewnego internauty: „W piątek 28 sierpnia telewizja wyświetliła 103 odcinek. W poniedziałek 31 sierpnia wyświetli 161 odcinek”. Nie sądzę jednak, by to komukolwiek przeszkadzało.
W moim rodzinnym mieście kolejny sukces policji: schwytano złodzieja rowerów. Pewna pani wyszła z baru i na miejscu własnego roweru znalazła inny, gorszy. Ale za chwilę zobaczyła, że pewien mężczyzna jedzie jej rowerem. Zadzwoniła po policję. Ta zatrzymała złodzieja. Zeznał, że najpierw ukradł gorszy rower. Ale szybko zrozumiał swój błąd. Porzucił więc gorszy i ukradł lepszy. Grozi mu pięć lat. Jak zwykle – gadanie! Dostanie cztery a po dwóch wyjdzie za dobre sprawowanie.