Mają tu wszystkiego po grdykę, ale jeszcze im się zachciewa. Wczoraj w Trewirze (Trier) wprawdzie nie znaleźliśmy pomnika Marksa (w przeciwieństwie do wielu miast NRD). Choć Marks z Trewiru pochodził. Teraz malują go tylko na autobusach miejskich. W kolorach tęczy, że niby facet od pluralizmu. Ot, niemieckie poczucie humoru.:
W tym samym Trewirze uliczny rysownik proponuje wizerunki gwiazd minionego stulecia. Wiadomo – Elvis. Ale tuż obok…:
Dzisiaj w Sztrasburgu. Starówka, sklep z pamiątkami.:
I napis na murze. Oj, przydałoby się wam trochę tej rewolucji! Przynajmniej wiedzielibyście, o czym piszecie.:
Ale do rzeczy. Trewir. Słynna Porta Nigra z czasów rzymskich (Dorota w tle). U nas, w Poznaniu, Zamek Cesarski odpicowali do białości, a był tak samo czarny. Tu pewnie też by mogli, ale co potem zrobić z nazwą?:
Po nauki pojechaliśmy wzorem najświatlejszych polskich humanistów doby renesansu do Heidelbergu (najstarszy niemiecki uniwersytet). Tylko Dorota miała pomysł, by wejść na moment do muzeum opakowań (jedyne na świecie). W muzeum był tylko jeden Azjata. Ja, niechcący, poprosiłem o bilety po niemiecku. To wystarczyło. Pan kustosz wypożyczył nas sobie na dwie godziny i szczegółowo omawiał każdy eksponat. Np. paczkę po papierosach przygotowanych specjalnie na pierwszy rejs Titanica. Miał ją w kieszeni jeden z ocalałych. Muzeum kupiło za 2 tys. euro.:
No i inne punkty programu poszły się kochać. Poza tym po niemieckich autostradach nie jeździ się tak szybko jak niesie legenda. Ciągłe ograniczenia (do 80), jak wypadek, to co najmniej godzina w korku, remonty na każdym kroku. Mam wrażenie, że jedziemy dziadkiem naszego samochodu.:
A tymczasem umierają najlepsi synowie naszej ziemi: Kulczyk, Kamas, Wesołowski…