„Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię”

 

Przepracowany oficer milicji. Okazuje się, że liczy sobie 45 lat, ale ma serce 85-latka. Więc syndrom „smugi cienia”. Musi natychmiast przestać pracować w swoim zawodzie. Ale on nie potrafi.
Na odchodne panienki w białych bluzkach wręczają goździki w celofanie – oczywiście kwiatkami w dół.

Pamiętają go w resorcie z Rzeszowszczyzny z 46 roku. A więc karta kombatancka, bo pewnie walka z bandami i  reakcją.

„Uważam się za racjonalistę, ale nie lekceważę tej właściwości ludzkiego umysłu, którą nazywa się intuicją”

Wypadła z okna znanej „meliny pijackiej”. Są inne?

Rabuś na warszawskiej ulicy wybiera najbardziej banalny strój – ortalion. Milicja daje anons do prasy o znalezieniu płaszcza ortalionowego. Może złodziej ze skoku będzie tak głupi i połaszczy się nawet na płaszcz?

Bananowy młodzieniec z epoki Gomułki. Wstaje o dziesiątej, przed 12.00 już jest w Bristolu, wódka. W domu gosposia robi obiad, wieczorem teatr. Porusza się taksówkami. Szasta napiwkami.
Jest arogancki i bezczelny. Nawet wobec milicji – wyczuwa się, że „ma plecy”.
„Poruszę niebo, ziemię i piekło i sprawię, że go uwolnicie. I przeprosicie za to nas wszystkich.” – mówi jego ojczym do majora milicji. Musiał być wysoko umocowany.

Rozsypane w teatrze cukierki to popularne wówczas „Irysy”.

Rozmowa z dziewczynka na melinie przy gościach spitych do nieprzytomności.

„- Gdzie mama?
– Mama w więzieniu.
– A ci panowie? Nie zrobią ci nic złego?
– I tak jestem tu ostatni dzień. Biorą mnie do domu dziecka.
– A kto to jest?
– To „Straszny Leon”, to „Syn senatora”, to „Patelnia”. A ta pani to „Krysia dobra dla wszystkich”. Inni chodzą do państwa Bujnowskich pod szósty. Tam jest weselej…”

W finale pościg samochodowy, z tym, że mikrus goni żuka.

Jeden komentarz do “„Zbrodniarz, który ukradł zbrodnię”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *