Z radia. Wykopalisko. Zespół, którzy był miły, ale jego melodii nie zapamiętywało się jak – powiedzmy – dźwięków pozytywki czy melodyjki cudzego telefonu. Albo hejnału z prowincjonalnego ratusza. Ale jak tylko zaczną grać, to człowiek dośpiewa ten kawałek melodii.
Herman Hermits, powiedzmy: „There Is a Kind of Hush”