Bywały w świecie nowojorski prawnik wciąga do swojej sfery nieśmiałego młodzieńca, specjalistę od audytu. Przez pomyłkę zamieniają się telefonami. I tak z przypadku chłopak przenika do sieci hotelowych randek z przypadkowymi kobietami, równie przepracowanymi jak on. A to wiedzie go wprost w rozgałęzioną intrygę kryminalną.
Jeden urzędnik do drugiego, gdy po godzinach zajarali trawkę: „Nie bawiłem się tak od koncertu Van Halen w dziewięćdziesiątym siódmym”.
Nic smutniejszego nad puste nowojorskie metro w głęboką noc.
Zawodowy księgowy. Nosi nienaganny przedziałek. Dowód że jest odpowiedzialny i przewidywalny.
Rozmowy w męskiej szatni o dziewczynach. „- Z iloma spałeś? – Nie wiem. – Każdy wie”.
Specjalista od audytu, wobec którego pewien gangster zastosował perfidną mistyfikację: „- Nagadałeś mi samych kłamstw. – To nie były kłamstwa, tylko gra wstępna. A teraz jesteś dymany”.