Subtelny smród gnojowicy

Złota polska jesień na Pomorzu Zachodnim. Jedziemy nieśpiesznie podziwiając te ścierniska, nad którymi snują się poranne mgły… Indiańskie lato. Wincenty Pol oszalałby, gdyby to zobaczył. Z tym, że każdemu ściernisku towarzyszy tak intensywny smród gnojowicy, tak że jak na komendę zamykamy okna i podkręcamy dmuchawę. „A to Polska właśnie”.

W porannym programie radia Tok Fm znany ekonomista żali się, że dowodu osobistego domagają teraz się od niego wszędzie. Pół biedy, jeżeli w recepcji wielkiej korporacji (żeby było wiadomo, kto wniósł wąglik). Ale dowodu domaga się nawet konduktor w pociągu, sprawdzający bilet.
W PRL-u konduktor bywał symbolem chama. „Panie, czy w Zimnych Wodach staje? – Chyba kaczorowi”.
„Bilet już panu pokazałem”. „Panie, pokazać to pan możesz żonie. Konduktorowi bilet się okazuje”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *