Dziś była pielgrzymka do Jerzwałdu. Z powodu, że tu żył i tworzył Zbigniew Nienacki. Domek poniemiecki, ale pięknie położony nad jeziorem.:
Na fasadzie stosowna tablica pamiątkowa. I to wszystko, co po autorze „Pana Samochodzika…” pozostało na miejscu powstania.:
Cmentarz. Na mogile zapalam światełko.:
Cmentarz jest wyraźnie podzielony – na tych co umarli nim ludność została tu wymieniona w skali 1: 1 i na tych, którzy tu umarli „przybywszy”.:
Wcześniej oczywiście Gietrzwałd.:
W Morągu wpadamy do Muzeum. Jest około 2 pm. – z miejsca zapraszają nas na koncert o 17.00. Bo jest darmowy. Państwo nie precyzują, o jaką muzykę chodzi, kto występuje. Koncert jest koncert. Promocja! Mówię grzecznie, że jak jest darmowy, to chętnie zostalibyśmy nawet na szałamaje, ale – do piątej?!
W Muzeum – poza wszystkim – jest czasowa ekspozycja plakatu filmowego. Bardziej interesująca niż ta, którą nie tak dawno oglądaliśmy w Muzeum Plakatu w Wilanowie. Niestety, wszystko za szkłem i fatalne oświetlenie. Ale nie szkodzi. Same perełki.
„Wielki las” – moja ulubiona pozycja.
W kontekście zawartości powieści słowa „ulubiona pozycja” są wyjątkowo na miejscu.
Tak się zawstydziłam, że chyba już nic nigdy nie napiszę…😶
Ależ, ależ… Właśnie rozpoczęliśmy naprawdę interesujący wątek, a Pani się wycofuje?!