Piszę to 4. czerwca, w dzień rozpanoszonych manifestacji antyrządowych. Ale wiem, co piszę. Rankiem jednak był Olsztyn. Cały w orłach. Ten najbardziej nabuzowany.:
Ten w handlu.:
Ten w formie pamiątki (jak się kulą potrząśnie, na orła leci śnieg).:
Na kawę poszliśmy do baru stylizowanego na PRL. Piłem kawę.:
Choć wolałbym coś z seriali.:
Na lody poszliśmy do „lodziarzy”, choć ja wolałbym do „lodziarek”, ale Dorota się uparła.:
Temu panu z rzeźby na ratuszu czegoś brakuje. A/ Zdrowego rozsądku, B/ Wolnego czasu, C/ ……? Odpowiedź wysoko punktowana!:
Rzeźba ludowa. Mieszkańcy nazywają ją „Mała trójka”.:
Nasz ulubiony zaułek w Olsztynie.:
A wszystko to przez Pisz, miasteczko na Mazurach, gdzie w ramach „Nocy bibliotek” miałem wystąpienie.:
W korytarzu Biblioteki przygotowano nawet mały ołtarzyk na moją cześć. Pokazałem Dorocie – niech się uczy, jak należy mnie traktować, a nie jak to u nas…:
I poprosiłem Dorotę, by mi pstryknęła fotkę, jak będę miał wystąpienie. No to pstryknęła.:
Owa kolumna to nie żaden pan, lecz enerdowska sportsmenka. Menka, nie men.
Zdecydowanie – ma Pani trafność. Allenstein to jednak bardziej Ostpreussen niż Warmia.
Brakuje mu tego, czym dość często mężczyźni myślą…
I tego czym ja piszę bloga…
Czyli Kot jest Złotym Cielcem.
No, bardziej cielcem niż złotym…
Tajemnica moich prelekcji jest prosta. „Instytucje kultury” zapraszają mnie – przez wyspecjalizowaną agencję – bo jestem tani. Szanujący się autor żądałby uczciwej sumy. A ja chętnie wystąpię za benzynę plus hotel. Bo jest okazja do wycieczki w miejsce, gdzie bym inaczej dupska nie ruszył. Ale też zapraszający państwo nie mogą powiedzieć publiczności: zaprosiliśmy tego pana głównie dlatego, że jest tani. Więc muszą mnie podlansować na korytarzu. I dają okładki moich książek, za czym czai się domniemanie: jak facet napisał trzy książki, to można przypuszczać, że co najmniej drugie tyle przeczytał. Pawlak: „Mądrego to i miło posłuchać…”
Szanowny Panie Wiesławie,
na tym ołtarzyku wygląda Pan jak młody Bóg, nawet ja mogłabym Pana wielbić. Niestety coś troszkę się Pan zmienił… ale, może ja mam problemy ze wzrokiem???
Szanowna Pani,
to jest zdjęcie archiwalne, z mojej teczki w IPN-ie.
Nie mogę przesyłać fotografii aktualnej, bo to nie jest wystawa portretów trumiennych z XVII wieku. Cała nadzieja, że panie emerytki, które przyjdą, zapomną okularów…
Hmm… listka figowego;-)
Miła Pani,
jak by to był normalny facet – jak ja – to listek figowy mógłby się okazać niewystarczający!
Grunt do autoreklama!:)
Miła Pani,
to nie reklama. To są twarde (!) fakty.
Zatkało mnie ze śmiechu, mam tylko nadzieję, że nie używa Pan tych twardych faktów wobec Pań emerytek, o których mowa wyżej:)