Niby zwykły napad na nocny bar, ale w fabule co chwilę nowy twist, czyli nagła zmiana ról. Co czyni obrazek zajmującym ponad przeciętną.
Bandyta podczas napadu na nocny bar do sterroryzowanych klientów: „Jeżeli jesteście mądrzy, to już zaczynacie się bać. Jeżeli nie, to zaraz zaczniecie”.
Forest Whitaker ma coś z lewą powieką, ciągle opada mu na oko. Stallone miał kiedyś rodzaj udaru, część nerwów twarzy mu sparaliżowało i do dziś ma twarz niesymetryczną. Co jest jego znakiem firmowym.
Bandyta do faceta, którego właśnie zastrzelił: „Nothing personal”.
Ray Liota jak zwykle w roli drania. Interesujące. Montaż równoległy: tu napięte rokowania policji z bandytami, a tu opowieść jak to dawni zegarmistrze umierali w oparach rtęci usiłując pozłocić artystyczne zegarki.
Przyzwyczailiśmy się, że w sytuacji nerwowej wszystko jest „fucken”, ale tym razem przesadzili: „Jesus – fucken – Christ”!
Film OK, ale ten koniec zbyt cukierkowaty!