Dziś na „Targach smaku”, w poznańskich MTP. Boże, ile tego… Mnie do szczęścia wystarczy jajecznica, a tam… Dorota, widzę, zapętlona. Ogląda to w amoku. Ja widzę lokalne piwo i chętnie bym się napił, ale my samochodem…
Ale piszę pod wpływem „Wschowskiego jasnego niepasteryzowanego” (browar >>Edi<<).
I to nazewnictwo: „Soki z wichrowego sadu”. Kurczę, wichrowe to były chyba wzgórza. „Whuthering Heights”, czy coś..? W każdym razie Kate Bush, późne lata 70-te.
Przy okazji pogrzebu Mrożka przypomniało mi się, że robiłem z nim wywiad, kiedy zdecydował się wrócić na stałe do Polski. Zagadnąłem: „- Jak panu pachnie dzisiejsza Polska”? „Polska pachnie benzyną ołowiową. Tego zapachu na świecie już się nie czuje”. Pamiętam, że podczas rozmowy w krakowskiej knajpie cały czas nieruchomym wzrokiem patrzył gdzieś ponad nasze głowy w jeden punkt. Koncentracja.
W radiu Tok FM dają odpowiedź na pytanie zagadniętej na ulicy kobiety na pytanie, czy lubi Mrożka. „Uwielbiam, przeczytałam wszystkie jego książki. Najbardziej podobała mi się >>Ferdydurke<<”.
Afera na całą Polskę – Tomasza Piątka wywalili z „Krytyki politycznej. W Internecie o tamtejszych intelektualistach: „cizie mentalne”. Rozumiem osobno słowo „cizia” i osobno „mentalna”, ale razem – nie.
A Piątek miły był. Jak wydał powieść o tym, co mu się porobiło, jak zaczął ćpać heroinę, to dałem entuzjastyczną recenzję w „Newsweeku”.
Ale on potem uwierzył w to, na co się nadział pisarz Józef Ignacy Kraszewski: że jak się wstanie dostatecznie wcześnie i jak się napisze rekordową ilość znaków, to się będzie wielkim pisarzem. Kto dziś czyta „Ulanę” Kraszewskiego?