Zamilkłem na chwilę, bo w Warszawie nocowaliśmy w hoteliku Centrum Badań Kosmicznych, który ma mnóstwo zalet, ale i tę przypadłość, że nie posiada Internetu. Prezentuje za to godne uwagi malarstwo. Czyżby tak wyglądał kosmos?:
Hotelik jest uparty w swoich wymaganiach.:
Ale i my jesteśmy uparci. Niestety, po wino musieliśmy jechać aż do Konstancina. Na ścianie Lidla zobaczyłem miłą buzię Beaty Sadowskiej, z którą przed wielu laty pracowałem w TV (przez pięć minut). Beata reklamowała soki. Jaka szkoda, że my po coś innego.:
Warszawa, ulica Emilii Plater, dawny sklep meblowy, obecnie galeria sztuki współczesnej. Przysiadłem w miejscu, w którym w filmie „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” (’78) pada słynne zdanie: „Ty, stój tam cicho. Tego pana żona zdradza a ty morde wydzierasz!”:
Na Placu Powstańców Warszawy (przed gmachem telewizji) był akurat wiec w sprawie wolności mediów. Byliśmy. Mnie najbardziej wzruszyło stoisko z akcesoriami do protestów. Udany biznes polega na tym, by znaleźć się we właściwym miejscu o właściwym czasie.:
W Muzeum Karykatury na Koziej wyłącznie Papcio Chmiel. Nie dla nas.:
Tuż obok tablica informująca, że to miejsce jest „uświęcone krwią Polaków”. Naprzeciw tablicy okno.:
W kościele Wizytek posąg Brodzińskiego. Fotografuję, bo to on wymyślił imię Wiesław (bohater jego sielanki z 1820 r.):
Ksiądz Twardowski na pobliskiej ławeczce. Robiłem z nim kiedyś wywiad w jego mieszkaniu, sto metrów dalej.:
Prus. Dorota utrzymuje, że nosi spodnie typu „dzwony”. Jak któryś z braci Gibb idących na dyskotekę. Niczego nie uszanuje!:
W Zachęcie wystawa o tużpowojennych latach 40. Ten plakat powiesiłbym chętnie na drzwiach mojej uczelni.:
A tego niedawno użyła Polityka, by zasygnalizować, że od października budujemy Polskę od zera.:
Na chodniku pod Pałacem Kultury wzgardzona róża.
„Róża, którą z uśmiechem,
Dostałem, miła, od ciebie.
Nie płacz, kiedy odjadę,
Sercem będę przy tobie…”:
Muzeum Neonów na Pradze zaczyna się jednak nie od neonów, a od tego, co rozświetlało umysł (w czasach, kiedy neony miały największe wzięcie).:
A potem to już się świeci.:
Prezydent Duda wystawił na aukcję Orkiestry swoje narty. Podpisane, bo on wszystko podpisuje. W tym kontekście przypomniano niedawną zapowiedź posła Pięty (PiS), jednego z moich ulubionych parlamentarzystów (obok senatora Koguta): ”Jeżeli funkcjonariusz publiczny zaangażuje się w hecę WOŚP, niech nazajutrz składa raport o zwolnienie ze służby.” W tej sytuacji nie wiadomo, kiedy poseł Pięta przystąpi do zwalniania prezydenta.
W tym kontekście. Nie cichną obawy przed wprowadzaniem w Polsce jakiejś formy zamordyzmu. W pewnym zakresie byłoby to na miejscu. Z moich kontaktów z rodakami wynika, że ogromna ich liczba woli ustrój, w którym ktoś za nich decyduje „od żłobka do nagrobka”. Daje pracę, zapomogi, mówi, co należy myśleć, w co wierzyć. PRL, który wytyczał jasną drogę życia (biedną, ale pozbawioną niepewności i ryzyka), w nim Kościół, który w zamian za pewną ilość niemęczących praktyk zapewniał polisę na wieczność – nie był wcale taki zły. Teraz przy władzy jest właśnie ta Polska, która po cichu tęskni za PRL-em. Choć głośno mówi coś akurat odwrotnego.
Bo wątpliwości, szukanie własnej drogi, ryzyko, niepewność w co wierzyć, setki krzyżujących się poglądów i stanowisk, wśród których trzeba wybierać – to jest najgorsza męczarnia!
Teksty ulotne:
„Jak wiele domów,
Których drzwi są zamknięte!
We wsi już zima”.
Haiku autorstwa Masaoka Shiki