Mały żigolo, śliczny żigolo
Tańczy cała noc…
Więcej przecież nic nie umie…
On kłania się i znika w tłumie…
Juliusz Brammer, polski przekład Tuwima.
Śpiewała to Zula Pogorzelska w „Qui pro quo”. Podobno miała najpiękniejsze nogi w dwudziestoleciu międzywojennym. Wydała nawet książkę „Moje nogi i ja”. Z tym, że w moim opłakanym środowisku „mały żigolo” nie kojarzy się raczej z żigolakiem, czyli fordanserem, czyli etatowym tancerzem. Po prostu, kiedy ktoś gwałtownie wstawał od stołu i biegł do łazienki, pytało się go po powrocie: „- Małe żigolo”?
A tak nawiasem, jak się nazywa najsłynniejszy polski fordanser?
Nikodem Dyzma?