Maj Sjöwall i Per Wahlöö „Śmiejący się policjant”

Maj Sjöwall i Per Wahlöö „Śmiejący się policjant”:

To był jeden z „jamników”, których nigdy nie przeczytałem”. Bo Sztokholm i co ja z tego zrozumiem. A teraz nasunęła się smutna okazja, ponieważ połowa duetu autorów, pani Maja, właśnie zmarła (w pięknym wieku 95 lat).
W Sztokholmie ktoś wystrzelał wszystkich pasażerów miejskiego autobusu (+ kierowca). Śledztwo żmudne, posterunkowe. Henning Mankell przyznawał, że sporo z tego pisarstwa skorzystał.
W pewnym momencie trafiłem na wzmiankę o szwedzkim mieście Boras. Byliśmy tam mniej więcej rok temu. Studiowaliśmy w tureckiej knajpie menu po szwedzku. Nazwy oczywiście kompletnie nic nam nie mówiły. Zamawiam coś po angielsku i poradziłem się Doroty. Na to młoda kelnereczka: „To może ja państwu doradzę..?” Dostała odpowiedni napiwek.
Cytaty:

Kiedy jeszcze pracowali w Malmó jako zwykli posterunkowi, pieszo chodzący na patrole, wiele razy zdarzało się, że Kristiansson przeprowadzał pijanych przez ulicę, a nawet przez most, na teren innej komendy, żeby się ich pozbyć.

– Słuchaj, pamiętasz, jak to było zeszłego lata, po zabójstwie w parku? – Oczywiście. – Nic wtedy nie mieliśmy właściwie do roboty i Hammar powiedział, żebyśmy wzięli do przejrzenia stare nie wyjaśnione wypadki. Przypominasz sobie? – O kurcze blade, przypominam sobie. I co z tego? – Ja przejrzałem morderstwo taksówkarza z Boras, ty się zająłeś staruszkiem z Ostermalm, który po prostu zaginął siedem lat temu. – Tak. I dzwonisz, żeby mi to powiedzieć?

– A to co takiego? – zagadnął Martin Beck. Melander przekartkował zieloną zszywkę. – Elaborat psychologów – wyjaśnił. – Kazałem to oprawić. 133 – Aha – rzekł Gunvald Larsson. – I jakież oni mają genialne teorie? Że nasz biedny sprawca morderstwa masowego musiał raz w okresie pokwitania zrezygnować z jazdy autobusem, bo nie miał pieniędzy na bilet, i że to przeżycie pozostawiło tak głęboki ślad w jego wrażliwej duszy…

Czytałem gdzieś – powiedział Kollberg – że na tysiąc Amerykanów jest jeden czy dwóch potencjalnych morderców masowych. Ciekawe, jak oni to mogli stwierdzić. – Sondaż poprzez ankiety — wyjaśnił Gunvald Larrson. – To też jedna z amerykańskich specjalności. Obchodzi się domy i wypytuje ludzi, jak im się wydaje: czy mogliby popełnić masowe morderstwo. Dwóch na tysiąc odpowiada: Owszem, to mi się wydaje przyjemne.

Wprawdzie do Bożego Narodzenia
pozostawał jeszcze miesiąc przeszło, ale zaczęła się już orgia reklamy i histeria zakupów, szybko i niepowstrzymanie niczym dżuma szerzyła się wzdłuż ozdobionych girlandami ulic handlowych. Epidemia była nieustępliwa i nie można
było przed nią uciec. Wgryzała się w domy, przenikała do mieszkań, zatruwała i zwyciężała wszystko i wszystkich na swojej drodze. Dzieci już płakały z wyczerpania a ojcowie
rodzin zadłużeni byli aż do następnego lata. Zalegalizowane oszustwo grasowało na dobre. Szpitale przeżywały wysoką koniunkturę, jeśli chodzi o ataki serca, rozstrój nerwowy
i pęknięte wrzody żołądka. Na posterunkach policji w śródmieściu częste były wizyty
zwiastunów wielkiej czeredy świątecznych klientów, tymczase w postaci pijanych w sztok krasnoludków…

– Istota problemu – ciągnął dalej Melander nieustępliwie – polega rzecz jasna na tej paradoksalnej sytuacji, że zawód
policjanta wymaga w założeniu najwyższej inteligencji, zupełnie niezwykłych kwalifikacji psychicznych i moralnych od tych, którzy się go podejmą, a jednocześnie nie oferuje nic, co mogłoby przyciągnąć osoby o takich
właściwościach.

Jeszcze jednej kategorii ogromnie zależało
na tym, żeby policja możliwie jak najszybciej ujęła winnego. Kategorię tę stanowili ludzie potocznie określani mianem świata podziemnego.
Większość tych, którzy normalnie trudnili się działalnością kryminalną, przez ostatnie miesiące zmuszona była do zupełnej bezczynności. Jak długo policja była w stanie alarmowym, należało zachować ostrożność. Nie było więc w całym Sztokholmie złodzieja, oszusta, włamywacza,
pasera, pokątnego sprzedawcy i sutenera, który nie pragnąłby, żeby morderca masowy wreszcie został ujęty i że bby policja znowu zajęła się demonstracjami przeciw wojnie w Wietnamie i mandatami za nieprawidłowe parkowanie, a oni mogli przejść do normalnej działalności.
W rezultacie więc w tym jednym wypadku przestępcy solidaryzowali się z policją i większość nie miała nic przeciw temu, żeby przyczynić się jakoś do znalezienia poszukiwanego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *