Zygmunt Zeydler-Zborowski „Złoty centaur”, seria: „Ewa wzwya 07…”:
Warszawa, sfery dziennikarskie (jak sobie je mały Kazio wyobrażał) i oczywiście hurtowy przemyt narkotyków. Czytałem, na szczęście zapomniałem.
Cytaciki:
Przez chwilę zastanawiał się, co robić. Nie miał ochoty siedzieć w czterech ścianach, tym bardziej, że jeszcze ciągle nie było czym oddychać. Zadzwonić do któregoś z kolegów? Nie miał ochoty na wódkę, a zresztą kogóż o tej porze w sobotę mógłby zastać w domu?
Wszystko to było ułożone w kartonie: i zawinięte w zwyczajny pakowy papier. – Kazałeś zdjąć odciski palców? – Oczywiście. Tylko kciuk i palec wskazujący prawej ręki. Albo facet na lewej ręce miał rękawiczkę… – Albo w ogóle nie miał lewej ręki – uzupełnił Downar.
Pamiętaj o tym, że w naszej robocie liczą się przede wszystkim fakty.
– Chwileczkę. Nie podniecaj się. Albo zgodzisz się na nasze warunki, albo będziesz siedział w pudle. Co wolisz? – Szantażujesz mnie? Ty? Przedstawiciel władzy?
Zawsze lepiej nie zrobić głupstwa, jak zrobić.
Nie ma na świecie rzeczy niemożliwych. Wszystko się może zdarzyć.
A może by kieliszek zimnej wódki? Takiej z lodu, żeby mgiełka osiadała na kieliszku. Myśl ta wydała się Marcelemu genialna.
W „Spatifie” było gwarno. Upał nie zrażał tutejszych bywalców do spożywania alkoholu. Butelki z „Eksportową” krążyły.
W Olsztynie Marceli wprost z pociągu poszedł do hotelu. Portier dostojnym ruchem otworzył książkę rezerwacji pokoi. W pesymistycznym grymasie opuścił kąciki ust ku dołowi i pokiwał głową, jakby się użalając nad losem przybyłego turysty. – Tak, zarezerwowaliśmy dla pana miejsce, ale niestety nie mamy już pojedynczych pokoi.
Godziszewski należał do typu ludzi, którzy są przekonani, iż absolutnie każdego interesują postępy w nauce jego starszego syna czy też sprawa rozwodowa brata żony.
Sierżant, tęgi, łysiejący blondyn, poprawiał co chwilę na wydatnym brzuchu pas i z wyraźnym obrzydzeniem spoglądał na swego podopiecznego, jakby chciał powiedzieć: „I potrzebne ci to było, idioto?”
Nie był na obiedzie ani na kolacji? – Był na kolacji, ale żaden kelner nie przypomina go sobie. Jadł kiełbasę z kapustą, a że w tym lokalu wszyscy jedli wyłącznie kiełbasę z kapustą, bo nic innego nie było, więc…
Jeden lubi truskawki ze śmietaną, a drugi tatuaż na piersi albo na innej części ciała.
Ja mieszkam w Sopocie, w Grand Hotelu. W razie czego dajcie mi znać. Pamiętajcie, że występuję oficjalnie jako dziennikarz telewizyjny.
Zawiadomcie mnie natychmiast, gdybyście na waszym terenie spotkali się z przypadkiem narkomanii. Porucznik dotknął kantem dłoni szyi. – U nas najgłówniejszy narkotyk to gorzała. Ale jeżeli coś by się trafiło, to zadzwonimy.
Rozmowa stała się ogólna.
Dawajcie tego Felka. Chłopak był barczysty, tęgi, z szeroką twarzą, ale nie przypominał tego z pornograficznej fotografii. Przerażony patrzył na kapitana. – Ja nie ukradłem tej wódki, panie kapitanie – wykrztusił. – Słowo honoru. Może poświadczyć… – Nie chodzi o wódkę – przerwał mu Downar.
Pan wie, panie poruczniku, o jednych od razu wie się, że pani, o innych mówi się, że kobieta. Tak się mówi. To była kobieta.