Ostatni tak wystawny western.
W obsadzie same przystojniaki: Gregory Peck, Omar Sharif. I z osobnej półki: Joe Vallach i Telly Savalas.
Wprowadzająca ballada: Jose Feliciano. Wtedy u szczytu. Ale generalnie muzyka Quincy Jonesa.
Okolica (kanion, pustynia): po prostu folder turystyczny. I te kolory (Panavision) – woda jak ultramaryna.
Za dużo jazdy konnej, za mało treści. Można to opowiedzieć w kwadrans.