Dzień w Brunszwiku. Miasteczko w porzo, tylko deszcz i grad (na szczęście przelotne). Ale gorący gulasz na rynku i – jazda. No, ale jak dojeżdżaliśmy do Poznania to na dworze było -3.:
W Niemczech jest wiele rzeczy, które u polskich polityków budzą na przemian fascynację („Bo na przykład w Niemczech w niedzielę sklepy są zamknięte…”) i odrazę („Niedługo powstanie tam tęczowy kalifat…”). I ona jest słuszna, ta koncepcja. Bo pewne rzeczy nawet w tym skromnym Brunszwiku są natychmiast do skopiowania u nas.:
A inne powinny być dla nas przestrogą:
Odsłuchane w samochodzie.:
Kryminał. Sfery sportowo-celebrycko-telewizyjne. Zagadka kryminalna na marginesie, za to długie dygresje środowiskowe. Sfer sportowych nie znam, nie wypowiadam się. Ale w telewizorniach bywam i wedle mojej oceny opis działania ekip TVN-u (bo o taką TV tu chodzi) jest z serii: Jak mały Kazio wyobraża sobie…