W nerwowym rauszu

Jeszcze wczorajsze Jastrowie. Tu miały się rozgrywać wydarzenia, które dały Leonowi Kruczkowskiemu podstawę do napisania dramatu „Pierwszy dzień wolności”. Nas katowano tą sztuką przez całą komunę. Była nawet film! I proszę: Jastrowie pamięta!:

w1

Mural przypomina, że tu odbywają się spotkania zespołów folklorystycznych z całej Europy. Byliśmy dwa lata temu. Zespół ludowy z Węgier śpiewał „Glory, glory, hallelujah”.:

w2

Resztki dawnej świetności.:

w3

I przejawy lokalnego dowcipu.:

w4

Borne Sulinowo, cd.:

w5

w6

w7

w8

Nasz Dziennik cytuje prezydenta Dudę: „Wolnych ludzi nie da się zniszczyć”. Ciekawe, kogo prezydent miał na myśli.

Jedna z sióstr Młynarskich udała się nad Bałtyk i skrytykowała rodaków za ogólne buractwo. Po pierwsze – nie wiem, czego się spodziewała i dlaczego jest zdziwiona. Po drugie – to dość zabawne: córka tatusia który wypłynął na piosenkach o polskim buractwie. „Jesteśmy na wczasach”, „Alkoholicy z mojej dzielnicy”, „Nie mam jasności w temacie Marioli” itd.

Fronda.pl: „Krystyna Pawłowicz rozjeżdża Romana Giertycha”. O, to coś nowego! Do tej pory pani poseł tylko „miażdżyła”. Swoją drogą próbowałem to sobie zwizualizować. Nie wytrzymałem długo.

Na maila przychodzą najrozmaitsze reklamy: „Już dzisiaj skorzystaj z bezpłatnego badania zębów Twojego psa”. Wysłać coś takiego do Kota?!

Ciągle uczę się języka polskiego. Dzisiaj od red. Piotra Semki, który na Fronda.pl mówi: „Opozycja w nerwowym rauszu postanowiła uderzyć w PiS Erdoganem”.  To bliski mi temat. Bo wiele razy byłem „na rauszu”. Słownik Języka Polskiego określa „rausz” jako „lekkie odurzenie lub podniecenie wywołane alkoholem”. Nigdy natomiast nie byłem „w rauszu”. A już na pewno nigdy „w nerwowym”. Byłem w Jastrowiu, w Bornym Sulinowie, w dobrym humorze, byłem w stanie. Ale to nie musi być prawda. Bo najpierw byłem „na rauszu”, a potem mogłem być „w rauszu”, tylko tego już, niestety, nie pamiętam…

Fronda. pl: „Habit czy sutanna to pewien symbol. Bardzo ważny znak, który winien być noszony z dumną, a nie chowany na dnie szafy. Proszę księży i zakonników, właśnie na przekór światu, nie wstydźcie się go nosić”. Od dawna dostrzegam tu brak symetrii. Księża zasadniczo chadzają w stroju duchownym tylko w obrębie kościoła. Jakoś nie widuje się sutann w tramwaju, na mieście (ojciec Mateusz, który jeździ w sutannie na rowerze, wygląda jak zjawisko z kosmosu), a już zupełnie nie w hotelach, restauracjach, o innych przybytkach nie wspominając. To księża. A zakonnice?

Radio Merkury katuje słuchaczy czymś w rodzaju „Książki tygodnia”, do czego i ja się dokładam. Wolałbym nie, bo nastąpi efekt przekarmienia. Przysłowie powiada: „Tisze jediesz, dalsze budiesz”. A książka sprzed dwóch lat, więc makulatura.:

w9

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *