W Łagiewnikach koszą

Los rzucił na kilka dni w Zachodniopomorskie. Czytam miejscowe gazety i wynotowuję to, co zaskakuje.
W szczecińskim Teatrze Polskim studium kazirodztwa. Historyczna sztuka „Szkoda, że jest nierządnicą” o miłości brata i siostry. Bynajmniej nie braterskiej. Szczecin akurat na to czeka? Może.
Szczecińskiemu Muzeum Techniki i Komunikacji brak funduszy, by zakupić rakiety V1 i V2. Kiedyś w tych okolicach było tego mnóstwo. Większość eksportowali na Londyn. Więc czytelnicy proponują, by swój dziedziniec udostępniło na pchli targ i tą drogą ciułało na rakiety.
Na budowie szczecińskiej obwodnicy nie dzieje się nic, ale za to codziennie starannie koszą tam trawę, którą budowa zarosła.
W Kołobrzegu panie rodzące będą mogły same dozować sobie w trakcie gaz rozweselający.
Pewien syndyk zażądał od „Kuriera Szczecińskiego” 200 tys. zł. odszkodowania za opublikowanie jego fotografii (z paskiem na oczach). Redakcja uprzytomniła mu, że w takim razie musi wpłacić sądowi 10 tys. tzw. wjazdowego. A on przecież zalega już ze 160 tys.  alimentów…
W Świeszynie Święto Pieczonego Ziemniaka. Jeden z punktów programu: „Dowcip kulinarny”. Sam bym zjadł.
Więzień z Zakładu w Goleniowie sądzi się z Pocztą Polską na 300 tys. złotych. Wysyłał listy do ukochanej do Anglii, a te ginęły po drodze. Nie dostawał odpowiedzi, myślał o samobójstwie. Jak dostanie te 300 tys., pewnie z niego zrezygnuje.
Łagiewniki są nie tylko pod Krakowem, ale i pod miasteczkiem Resko. 160 mieszkańców, dawniej PGR. Wszystko zarosło, ale się dźwignęli. Wykarczowali krzaczory i zamarzyli sobie budowę świetlicy. Poparcia od władz nie uzyskali. No to- cóż… Robili festyny na takiej zasadzie, że estradkę zastępowała im przyczepa od traktora. Niedawno stanęli do konkursu na aktywną wieś. Zajęci trzecie miejsce, dostali 3 tys. Kupili to, co najpilniejsze – kosiarkę. Wygolić trawsko!
Mój horoskop zaczyna się: „Mars wejdzie do zaprzyjaźnionego znaku Panny, co poprawi twoją kondycję psychofizyczną”.

W Radiu Maryja trwają katechezy związane z problematyką grzechu. Telefonuje pani Krystyna z Krakowa po poradę. Bo ma w rodzinie kuzynów, którzy żyją bez żadnego kontraktu, nawet cywilnego. I sumienie podpowiada jej, by zerwać z nimi wszelkie kontakty.
Z kolei pani Małgorzata z Warszawy ubolewa, że była zbyt ufna wobec ludzi. „I dlatego wylądowałam, tam gdzie wylądowałam”. Usłyszała, że z list lektur mają wycofać „Pana Tadeusza” i z czystej przekory przeczytała poemat. To radykalnie odmieniło jej życie. Teraz kieruję się zasadą: „Ja nie mogę, on może, ja mu pozwolę”.
Natomiast po pierwszych słowach został rozłączony pan Dariusz, który – okazuje się – dzwoni nie pierwszy raz. Pan Dariusz jest tolerancyjny i rozumie, że są ludzie, którzy biorą sobie do serca papieską zachętę: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Ale też są i tacy, którzy za maksymę życiową obrali sobie: „Otwórzcie drzwi szatanowi”. Co robić?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *