Znowu niewdzięczny los rzucił w Polskę.
Łódź, sobota, dochodzi 10.00. Przed gigantycznym centrum handlowym „Manufaktura” tłum młodych kobiet wysiada z tramwajów i śpieszy w kierunku zabudowań. Przyłapuję się, że gdzieś już to widziałem. Ależ tak! „Ziemia obiecana” Wajdy zaczyna się od sceny, kiedy to o bladym świcie nad Łodzią wyją syreny i tłumy robotników znikają w bramach manufaktur. W sumie – niewiele się zmieniło od czasów Reymonta.
Ojców. „Maczuga Herkulesa” upodabnia się coraz bardziej. Ostatnio zakazano przyprowadzania tam wycieczek szkolnych.
W Krakowie pada. I zaraz kłótnia: kto winien, że parasole zostały w hotelu (w Kielcach!). Ale oto nagle parasol odnajduje się w Muzeum Narodowym (Tadeusz Kantor, Amballage V, 1967).
Wreszcie na krakowskim Rynku – ja. Jak zwykle rozdarty między potrzebami ciała i ducha.