https://www.youtube.com/watch?v=1cwhGqvULp0
Rozwlekły do niemożliwości film z cyklu: nasi atakują na zapleczu wroga. Ta ilość informacji, którą współczesny widz łyknąłby w ciągu paru sekund (wygląd, położenie, pochodzenie społeczne bohatera) tutaj przedstawiana jest przez pół minuty.
Telly Savallas, grecki konspirator, w czasie akcji dyskretnie odsuwa wieczko podręcznej skrzynki. A tam na kostkach lodu spoczywają: pistolet maszynowy i butelka ouzo.
Zgrupowanie gwiazd: John Roundtree (czarnoskóry Eastwood), David Niven (wzorzec angielskiego gentlemana), Claudia Cardinale.
Roger Moore wyglada równie świetnie w smokingu 007 jak w mundurze Wehrmachtu. I ta sama gracja. Tu gra Austriaka: że niby mniej groźny. A jak to było z Eichmannem?
Niven-archeolog odkopuje dla III Rzeszy. W ręku trzyma posążek domowego bóstwa: „-Sądząc po wyglądzie stał przy łożu jakiejś damy”. To męska figurka ze sterczącym fallusem.
No, to jest jednak film zachodni. Jeńcy mogą sobie na obozowym baraku napisać „Mein kamp”.
Roger Moore zgarnąłby skarby, ale pozwoli zaczyna rozumieć, że Niemcy wojny nie wygrają. I zaczyna po swojemu kolaborować. Na zasadzie: człowiek interesu z człowiekiem interesu…
Jeniec brytyjski ogląda w piśmie ilustrowanym niemieckie sportsmenki (wyglądają jak te z NRD po sterydach). „- Robiłeś to kiedyś z Niemką? – Nie. – To nie rób.”
Propozycja, aby Amerykanka obozowiczka (bo nie więźniarka) zaśpiewała „Lili Marlen”. Wtedy śpiewał to cały walczący świat, głownie Niemcy”. Pierwszy światowy w przebój w historii show-biz.
Rozbieżne cele – jedni chcą zabytków, inni stacji paliw dla okrętów podwodnych..
Ten „sence of humor”. Facet, który się goli, wstaje z fotela, rzuca kilka granatów w Niemców, po czym spokojnie wraca na fotel, by go ogolili do reszty.
Ucieczka na Atenę / Escape to the Athen, reż. George P. Cosmatos, 1979