Nareszcie wiadomość, w której odnajduję ducha mojego rodzinnego miasta – Jarosławia (Podkarpackie). Tam bowiem na jednym z bardziej ruchliwych skrzyżowań pojawił się obywatel, który stanął na środku i dyrygował ruchem. Używał przy tym donośnego, sędziowskiego gwizdka. Współmieszkańcy omijali go ze zrozumieniem. Wszak to Jarosław – tu wszystko może się zdarzyć. Aż wreszcie jakaś wredota go zakapowała. Przyjechała policja. Trzy promile. Z tym, że internauci wytknęli od razu policjantom, że nie są na bieżąco, bo poprzedniego dnia ten sam obywatel dyrygował ruchem na rzeczonym skrzyżowaniu pomagając sobie waleniem w bęben.
A propos tej ulicy Słowackiego. Ona wespół z ulicą Grunwaldzką tworzyły główne skrzyżowanie w mieście. Niektórzy regionaliści twierdzą, że słynne, żydowskie, przedwojenne powiedzenie: „Waszy ulicy, naszy kamienicy” narodziło się w Jarosławiu. Bo wprawdzie główne ulice nazwane hurrapatriotycznie, ale wszystkie kamienice przy tych narodowych i arcypolskich ulicach były własnością Żydów.