O poranku pielgrzymka pod mural ku czci najsłynieszego mieszkańca Podlasia.:
W Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego – kolega Broniewski, którego hołdowaliśmy nie tak dawno w Płocku.:
W galerii portretów fotografie pisarzy Krzysztofa Gierałtowskiego. Wojciech Młynarski, z którym rozmowy czytalismy całkiem niedawno.:
Królowy Most (plener filmów o Panu Bogu za piecem itd.). Antologia plenerów podlaskich.:
Kruszyniany. Raz jeszcze meczet i cmentarz tatarski. Przed meczetem sporo ludzi. Pomyślałem: pewnie msza. Ten meczet jako praca malarki-amatorki z Supraśla przewisiał się u mnie na ścianie ze dwa lata.:
Przez Supraśl nie sposób nie przejechać, więc raz jeszcze lody. I żubry w postaci malowideł naskalnych (na szkole plastycznej).:.
W niedalekich Odrynkach – znajomy skit (pustelnia mnichów prawosławnych). Ostatnio byliśmy bodaj zeszłego roku wiosną i nie dojechaliśmy, bo był odcięty przez roztopy.:
Narew. Również znajoma cerkiew.
Cerkiew w Hajnówce – nowoczesna, ale też majestatyczna jak zwykle.
Białowieża. Zabytkowa, graniczna stacja kolejowa. Po drodze – żubr.:
Wieczorem w Białymstoku na Rynku odkrywamy zagłębie gastronomiczne, jakiego nie powstydziłaby się zachodnia metropolia. Kolację zjedliśmy w restauracji „Esperanto”. Tylko tam był wolny stolik.:
Odsłuchane w samochodzie:
Intryga wzorowana na Agacie Christie (pałacyk w Górach Sowich odcięty od świata, morderca jest wśród nas, ślad wiedzie w okupację). No i potoki ględzenia ciotuni przy herbatce.