Dorota najadła się grzybów (mam nadzieje, że nie samego sromotnika) i się pochorowała. Więc ja od razu do apteki po lekarstwo. A tam pięknie na półce pyszni się półlitrowy Bols. Na szyjce, na srebrnej nitce dynda mu etykietka, z której uśmiecha się znany aktor. Wewnątrz rekomendacja: „Pierwsza wódka, która mogę polecić – Bogusław Linda”. A w słynnej scenie palenia akt, jak odpowiadał na pytanie: „- Panie poruczniku, co teraz będzie? – Nic. Będzie tak samo – duży łyk – albo lepiej”, to co było ćwiczone. Berbelucha jakaś?
„Nasz Dziennik” jest pismem zbyt mało czytanym. Propaguję go, gdzie mogę, ale znajomi jacyś oporni. Nęci ich blichtr jak nie „Wyborczej” to „Faktu”. A przecież tylko w „Naszym Dzienniku” można przeczytać takie pouczające analizy: „Są też politycy, którzy należą do sekt satanistycznych i biorą udział w kulcie szatana. Posługują się również jego znakami i czynią to z chęci zainteresowania sobą, ale i z pełną świadomością oddania czci szatanowi. Wielu należy do lóż masońskich, gdzie dokonują różnych obrzędów, biorą udział w spotkaniach okultystycznych”. Pisze to ksiądz Jarosław Cielecki, który nie wymienia jednak po nazwiskach tych polityków, którzy uczestniczą w ceremoniach kultu szatana. Ale ja obstawiam: Leszek Miller, Wanda Nowicka i Robert Biedroń. O Annie Grodzkiej to i mówić szkoda. Jeden w jeden satanista! I niech mi ktoś powie, że nie mam racji.
Taka refleksja. Jeżeli już jesteśmy w tym temacie. Kościół ma sporo pism. Nakład „Gościa Niedzielnego” (stale czytam) jest wyższy niż nakład „Newsweeka”). Dziennikarze tego tygodnika zapewniają nieustannie, że chcą pisać prawdę (w domyśle: a nie jak media laickie). A jednocześnie są jak najbliżej bieżących spraw Kościoła, wiedzą najwięcej. Muszą więc wiedzieć o aktach pedofilii, homoseksualizmu wśród duchownych, nadużyciach finansowych jako pierwsi. Ale to nie oni opisali sprawę abp. Paetza, czy księdza z Tylawy, tylko „Rzeczpospolita” i „Nowiny” (dawny organ KW z Rzeszowa). Więc wiedzieli, ale zataili ważne fakty z życia Kościoła. Nie pisząc kłamali w ważnej sprawie. Moim zdaniem grzech ciężki. Jeżeli ponawiany uporczywie, kwalifikuje tych redaktorów do suspensy, czyli usunięcia z Kościoła. Bo przecież ciężko kłamiąc przystępowali w grzechu ciężkim do sakramentów. Świętokradztwo! A oni jakoś z tym żyją…