Ciurka sobie, jak co dzień, polskie piekiełko z Internetu.
Prezydent Komorowski postanowił niejakiego Konja, performera, odznaczyć – na wniosek IPN-u – Krzyżem Wolności i Solidarności. Za performance wymierzone w zdychającą komunę. Na to odezwał się Paweł Kukiz, ostatnio niebywale prawicowy, że anarchista nie powinien dostawać medalu od legalnego prezydenta. Trudno orzec. Na ile poznałem Konja (przelotnie), to on raczej był niezmordowanym i zaciekłym balangowiczem. Niż anarchistą. I zawsze był w dobrym humorze. Czego o Kukizie powiedzieć się, niestety, nie da.
„Miś” nieustający. Internauci zwracają się do lustratorów, którzy wzięli akurat pod lupę rodziców znanych dziennikarzy: „A gdyby tak wasza matka…”
W innej sprawie, ale też w sieci, głos rozgoryczonego rodaka: „Poniżanie Polaków jak było tak trwa nadal od 966 roku”.
A nad tym wszystkim świeci majowe słońce. W południe 10 stopni, chodzę po polach w samej koszuli.
Proszę Pana,
nie tyle o Konja chodzi ile o fakt, że medal za walkę z komuną otrzymuje człowiek, który zakładał Miedzymiastówkę Anarchistyczną. Anarchia jest absolutem komuny, więc nadanie medalu czołowemu (tamtymi czasy) anarchiscie, który dążył do obalenia komuny można przyrównać do uhonorowania Ku-Klux-Klanowca za walkę z faszyzmem :-). Ku-Klux-Klanowca, dla którego motywacją do walki z Hitlerem było przekonanie, że jest on (Adolf) jego wrogiem, gdyż w pierwszej kolejności należy pozbywać się Murzynów a nie Żydów :-). Pozdrawiam.
Szanowny Panie,
znam Pańską argumentację, czytałem. Jednak w świetle mojej znajomości osoby i działalności pana Konja (przyznaję, że ciągle niedostatecznej) rzecz wygląda nieco odmiennie. By pozostać przy porównaniach, co Pan proponuje… Dla mnie to osądzanie Konja jako twórcy „absolutu komuny” wyglądałoby tak, jak by sądzić za zbrodnie komunistyczne Albina Siwaka.
Z wyrazami szacunku –
Wiesław Kot