Mili Państwo,
I już wracamy od naszych drogich zmarłych do szkół od nowa, do biur od nowa. Bo tylko w niebie dzisiaj wszyscy święci mają bal.
No może jeszcze Ambroży, aktualny solenizant:
Pogrążony w grążelach Ambroży z Giżycka,
Żabę żarliwie cmok –Nuż zdarzy się księżniczka?
Czego życzymy.
Wielkopolska z dziś. W Ostrzeszowie ostra dekomunizacja, bo miejscowe władze nieco się zapomniały. Trzeba będzie zmienić nazwę ulicy, która teraz nosi miano Władysława Gomułki. Że ten towarzysz nie nadaje się na nazwę ulicy cała Polska wiedziała już gdzieś tak w Boże Narodzenie roku 1956, czyli w trzy miesiące po objęciu przez niego rządów, a w Ostrzeszowie piękne, nowe, lśniące tabliczki postawili mu tak na oko ze trzy lata temu.
Wielkopolska z roku 1975. Działo się mnóstwo, więc może tylko wspomnienia z frontu ideologicznego.
„Karol Świerczewski-Walter – budowniczy Polski Ludowej 1897 – 1947” – taki napis umieszczono na pomniku generała wzniesionym na poznańskim osiedlu jego imienia, odsłoniętym 11. września.
Na budowie zachodniego miejskiego odcinka Trasy E-8 pracowali społecznie funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej.
Gościem jednego z listopadowych „Czwartków Literackich” w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Poznaniu był pisarz pułkownik Janusz Przymanowski. Następnym gościem był pisarz minister Włodzimierz Sokorski.
W poznańskim Pałacu Kultury otwarto (w grudniu) wystawę dokumentalną „Młodzież zawsze z partią – świadczą czyny”. Ekspozycję zorganizowano w trzydziestą rocznicę Młodzieżowego Wyścigu Pracy.
W grudniu na poznańskie trasy wyjechały dwa pierwsze tramwaje obsługiwane całkowicie przez członków Związku Młodzieży Socjalistycznej.
Rankiem 8. grudnia na poznańskim Dworcu Głównym odbyło się pożegnanie delegatów z województwa poznańskiego i leszczyńskiego, którzy udawali się do Warszawy na VII Zjazd PZPR. Na peronach stawili się – cytuję – „przedstawiciele zakładów pracy, organizacji społecznych i młodzieżowych”. Wiązanki kwiatów wręczyły przewodniczącym delegacji dziewczęta z Zespołu Pieśni i Tańca „Wielkopolska”.
No to jeszcze żart-suchar z tamtej epoki. – Kelner, poproszę pieczeń z zająca. Tylko żeby mi w niej śrutu nie było! – Ma pan szczęście, właśnie przywieźli takiego, który podciął sobie żyły.
W przyrodzie leje, siąpi, mży, dżdży. Niech się to wreszcie na coś przyda. Amerykańska piosenkarka Vivian Green podsuwa pomysł: „W życiu nie chodzi o to by czekać, aż burza minie. Chodzi o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu”.
Jedyna pociecha, że mamy się w czym uczyć –
Wiesław Kot