Radio Mekury, czwartek 24 listopada 2016

Mili Państwo,
Dziś imieniny świętuje Felicyta, która ma swoją piosenkę:
Felicità
è tenersi per mano, andare lontano
la felicità.
Którą to piosenkę przesyłamy w pakiecie z życzeniami.
Z cyklu lektury ważne a ciekawe, dziś polecam książkę nieco zapomnianą, która jednak może się stać pewnym przyczynkiem w dyskusji  o kwestiach imigrantów i imigracji. Są to listy damy angielskiej nazwiskiem Emilia Barlow. Wydało je u nas w roku 1990 warszawskie wydawnictwo Rój w 30 tys. egzemplarzy. Tytuł angielski „The Lustfull Turk”, a polski: „Lubieżny Turczyn i inni okrutnicy, czyli sceny z haremów żywo i wiernie odmalowane w listach młodej i pięknej angielskiej  damy do jej kuzynki w Anglii. Wszystkie szczegóły jej porwania i uwiedzenia, a także nabranego przez nią szczególnego zamiłowania do sprośnych skłonności Turczyna, prosto i z gustem opisane, co zawsze o prawdzie stanowi”.  Książkę polecam tym śmielej, że grunt pod jej lekturę przygotowały  u nas seriale tureckie jak „Wspaniałe stulecie”, „Wspaniałe stulecie. Sułtanka Kosem” czy „Grzech Fatmagul”, po których  miliony Polek szczerą miłością pokochały i Turków i życie w haremach.
Zwyczajowy rzut oka za siebie, dziś do roku 1992. Najpierw goście. W Poznaniu na zaproszenie Wojciecha Fibaka bawił Robert DeNiro. Spytałem słynnego aktora, czy zagra rolę Wałęsy, o czym wówczas spekulowano. – Wie pan, to zależy od scenariusza – odpowiedział przytomnie gwiazdor. No, bo my sami też ciągle nie umiemy się jakoś zdecydować, czy Wałęsa to człowiek z teczki, czy człowiek z żelaza.
W pałacu w Ciążeniu gościli masoni na swoim zjeździe branżowym. Przyjechali przedstawiciele z Francji, Włoch, USA, Luksemburga, Czech, Słowacji i Polski. Powołano fundację „Ars-Regia” w celu rozpowszechniania myśli wolnomularskiej. Dobrze byłoby sprawdzić nawet o tak, wyrywkowo, jak dziś przebiega szerzenie się myśli wolnomularskiej, choćby na Jeżycach czy na Dolnej Wildzie.
Z rzeczy ważnych – jeszcze, że w Wągrowcu i Kamienicy po raz pierwszy w Polsce odbył się Międzynarodowy Festiwal Latawcowy. I już.
Kilka dni temu przywołałem kilka rad medycznych Stanisława Duńczewskiego z jego „Kalendarza polskiego i ruskiego na rok 1751” w kwestii poprawy pamięci. Głównie z myślą o sobie samym. A przecież nie powinienem być takim samolubem. Inni bliźni cierpią z powodu innych braków. Na przykład łysi, którym Stanisłąw Duńczewski radzi:
Spaliwszy pszczół kilkanaście, zmieszać proch z gnojem myszy polnej i skropić różowym olejkiem; prędko urosną włosy, chociażby i na dłoni, smarując tym.
Żółtków z jajec kurzych, wiele chcesz, upiec na blasze żelaznej i sokiem z nich wyciśnionym smarować łysinę, wznijdą na niej włosy naturalne.
Też czynią: żywo spalone żaby w garnku nowym, zmieszawszy tenże proch z praśnym miodem.
Uff, już czuje się porośnięty!
Wiesław Kot

radiomerkury

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *