Powrót do źródełka

Przejażdżka. W miasteczku Chodzież już byłem gotów podjąć doraźne współżycie z którąś z miejscowych pań, a tu napis na ścianie. Niestety wytarto imię nosicielki (nosiciela) owego HIVa. Wolałem nie ryzykować.:

w1

Na słupach reklamują tam „Wielkanocne disco”.:

w2

Zaraz zdjęła mnie ciekawość, czy jest też np. „disco adwentowe”? Bo wczoraj w miasteczku Łobez (Zachodniopomorskie) zauważyłem, że na dyskotekę nocny klub przy ulicy Browarnej zapraszał już w Wielką Sobotę o 21.00. Oni jako pierwsi świętowali Zmartwychwstanie, bo rezurekcja w kościele dopiero – doprawdy żałosne – w niedzielę rano. Wejście do rzeczonego klubu.:

w3

W kościele obraz św. Stanisława Kostki, patrona młodzieży męskiej. Chyba w „Żywotach świętych” Piotra Skargi czytałem, że św. Stanisław mdlał, gdy usłyszał jakieś nieprzyzwoite słowo. Zawsze zastanawiało mnie, skąd wiedział, które jest nieprzyzwoite.
W tym samym kościele na grobie Pańskim zdanie z Ewangelii: „… oddal ode mnie ten kielich”. Dorota ubolewa, że jest to absolutnie najrzadziej cytowany przeze mnie fragment Pisma Świętego.:

w4

W Chodzieży studiowałem witrynę delikatesów. Jaka inwencja nazewnicza! Ale „podwawelskiej” nie było…:

w5

Za to nazwa sklepu monopolowego – w punkt.:

w6

Podobnie jak slogan reklamowy IPN-u wypisany sprayem na ścianie.:

w7

Z dużą przyjemnością zobaczyłem ulicę pisarza, w którym zaczytywałem się w latach 80. Mieszkał w Chodzieży. Był specem od portretowania figur z nomenklatury partyjnej Poznania. Dla młodych to dziś zupełnie nieczytelne.:

w8

Ale nie wszystko, co napisane w Chodzieży, było dla mnie zrozumiałe.:

w9

Czarnków, a w nim kronikarz Janko z Czarnkowa. Wkurza mnie, że ta beczka ma kurek w absurdalnym miejscu.:

w10

Nieopodal oldskulowa reklama reklama lokalnego browaru.:

w11

A w przykościelnej gablocie seria zdjęć działaczy parafialnych z wizytującym biskupem Fortuniakiem. Grupa ministrantów + biskup, grupa modlitewna + biskup itd. Bo na przykład w Zakopanem, na Krupówkach…:

w12

No i baner polityczny.:

w13

Oraz pytanie ze ściany w Łobzie. Najistotniejsze, jakie postawiono mi tej wiosny.:

w14

Wyborcza: „Pociąg Intercity śmiertelnie potrącił kobietę”. No tak, bo przecież maszynista powinien był zjechać na przeciwległy pas ruchu.

Witryna wPolityce.pl. Głos pod tekstem o aktorce Katarzynie Łaniewskiej, która w filmie „Smoleńsk” gra Annę Walentynowicz.  „Szanowna Pani nikt nie jest w stanie odczytac ofiary 96 ludzi!9 i 6 = jedyne liczby na odwrot= jedna to zycie wieczne inna to wieczne cierpienie! Pytanie jaka jest jaka?Ja wiem!!”
Podobne rozważania czytałem ostatnio w związku z owym „czterdzieści i cztery” z Wielkiej Improwizacji.

Media: „Sąd zdecyduje, co dalej ze sprawą funkcjonariuszy CBA ułaskawionych przez prezydenta Dudę”. To, co zdecyduje sąd jest kompletnie bez znaczenia, skoro w polskim prawie nie ma instytucji „odłaskawienia”.

Ks. prymas nazwiskiem Polak to jednak bardzo zabawny człowiek. Właśnie ogłosił: „Język Kościoła nie jest językiem hejtu i nienawiści”. Z tym, że jest akurat odwrotnie. I to nie dlatego, że wystarczy włączyć moje ulubione Radio M., by się przekonać, że nie zajmuje się ono niczym innym jak „zarządzaniem nienawiścią”. Nie dlatego, że abp. Michalik znowu nadaje swoje. Mniejsza z nimi. Wystarczy kliknąć na którąkolwiek witrynę internetową i ocenić rozmiary hejtu. Kto jest jego autorem? Oczywiście Kościół, czyli większość naszych rodaków, ponieważ oni mocą chrztu oraz bardziej czy mniej formalnych deklaracji w dalszym życiu podtrzymują przynależność do Kościoła. Są Kościołem. Tak więc równolegle: modlą się i nienawidzą, przystępują do sakramentów i nienawidzą, chadzają do kościoła i nienawidzą. Co mnie osobiście wydaje się rdzeniem rodzimego katolicyzmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *