John Basile „Peny Lane”. Beatlesi na jazzującą gitarę. Plus elektronika z puszki. Co usztywnia całą produkcję, odejmuje jej jazzu. Basile improwizuje, ale bez przesady. Często skręca w stronę rytmów latynoskich. I robi się dancingowo. Ale „Day In The Life” zawsze miło słyszeć.: