Julia Pietrucha „Parsley”. Podobno pani uczęszczana w mediach, nie wiem, nie znam się. Śpiewa intymnie, stylowo, pod wieczór, gra na ukulele (jak MM w znanym filmie), niezły angielski, choć nie mnie sądzić. Córka, anglistka, słysząc moją wymowę pokłada się ze śmiechu. Dyskoteki Pietrucha nie porwie, ale czy nam, emerytom, nic się już nic nie należy? J. P. publikowała się w necie od niechcenia, więc takie zdjęcie.:
Powiem typowo po polsku, że to wtórne i że na Zachodzie to już dawno … Np taka Sophie Zelmani miała podobną piosenkę i teledysk:
https://www.youtube.com/watch?v=I9OHJwisP5M
Pozostaje mi tylko wyrazić żal i ubolewania, iż twórczość tej pani śledzę w stopniu skandalicznie pobieżnym. A już całkiem haniebne jest to, iż ten stan zapewne się utrzyma.