Według mikropowieści Ireneusza Iredyńskiego, teraz trochę zapomnianego. Taki sobie inteligencik bez wyraźnego przydziału życiowego w krótkich rozmowach z różnymi znajomymi, często przypadkowymi, w knajpie. Jak to u Iredyńskiego. A „oszust”, bo wobec każdego napotkanego bohater gra kogo innego.
Krzysztof Wakuliński:
Dzień oszusta, reż. Jan Warenycia