Dzisiaj jeszcze ostro grzeje, ale od jutra podobnież ma być normalnie.
W „Lecie z radiem” life na temat filmów o wojnie. Pani redaktor Raducha sugeruje, że w obrazach batalistycznych nie przeskoczymy Rosjan. Cóż, jedna część cyklu „Wyzwolenie” Jurija Ozierowa potrafiła trwać z pięć godzin. Pamiętam, ze szkoły nas pędzili.:
Drobiazgi. Ten uczony z pomnika w Heidelbergu nazywa się Robert Bunsen. Słyszało się wiele razy o „palniku Bunsena”. Mnie – jako skrajnemu profanowi – nazwisko Bunsen przywodzi na myśl jednak od razu tylko niemiecki czasownik „bumsen”. Nie ma nic wspólnego z palnikiem.:
To, że Heidelberg jest miastem akademickim poznaje się od razu po niewiarygodnej ilości rowerów.:
Gospoda „Pod Żelaznym Krzyżem”. Oni jednak mają na tym punkcie!:
Są rzeczy, które turyści robią stadnie. Np. wkładają głowę w łeb byka przy rzymskim moście w Heidelbergu. Żeby sobie pstryknąć fotkę. Ja też. Miło jest być idiotą, gdy nikt cię nie zna.:
Katedra w Sztrasburgu. Trzeba by z roku, żeby się jej lepiej przyjrzeć. My obskoczyliśmy ją w pół godziny.:
Najciekawszy detal był na zewnątrz. Obok bezliku świętych także łeb Kusego. On przecież też w pewien sposób należy do rodziny.:
Nieopodal rzeźba współczesna. Naturalnej wielkości postacie siedzą za stołem. Nieodparte wrażenie, że to herbatka u panny Marple.:
Na witrynach lansują lokalną modę.:
I – tak, tak – ozdoby choinkowe. Przecież wakacje się kończą, a więc Christmas tuż tuż.:
Wysłuchane w samochodzie: „Zagadka błękitnego ekspresu” Agaty Christie z roku 1928. Wygląda jak przymiarka do „Orient Expressu”. Oczywiście – jak często – chodzi o spadek, klejnoty ogromnej wartości itd. No i pociąg z Londynu do Nicei, ludzie wsiadają, wysiadają. Ogromne możliwości dla przestępcy.
Ktoś rzuca uwagę, że pociągi są bezwzględne. Ludzie w nich umierają, a one – jak gdyby nigdy nic – jadą dalej.
Sądziłem, że to małpa. Ta spiżowa.
Małpa to na pewno ta w niebieskim. A to drugie? Ciężko coś powiedzieć…