Ponieważ wszystko pozamykane, na deser lodowy z konieczności do Gniezna. Ale już za chłodno na dworze, wiec w tej samej restauracji, ale już od środka.:
Odsłuchane w samochodzie.:
Wersja sprzed lat, dla ociemniałych. Czyta Leszek Teleszyński. Powieść Dołęgi-Mostowicza (odpowiednik dzisiejszej telenoweli) liczy sobie dwa tomy. Zdecydowanie zyskałaby, gdyby ją o jeden tom skrócić.
Profesor Ziomek powiedziałby że ta powieść Dołęgi-Mostowicza jest redundantna. Twierdził on też (z wyraźną mizoginiczną satysfakcją) że wysoce redundantna była Konopnicka.
Tutaj nadmiar brał się ze strategii: dla każdego (czytelnika powieści w odcinkach) coś miłego. Więc – dla pań całe sekwencje miłosne, dla wielbicieli wyższych sfer opis jazdy automobilem, nocnych lokali i wakacji na Helu, dla sensatów pseudo eksperymenty medyczne itd. W rezultacie powieść puchnie, traci tempo, gubi intrygę. Ale ta redundancja ma także ogromną zaletę – rosnącą wierszówkę.