Wczoraj w Białymstoku mieliśmy hotel (bardzo przyzwoity) na skrzyżowaniu ulic Hurtowej i Składowej. I tak się powinny nazywać ulice, nie trzeba by zmieniać nazw co sezon. Dziś w Wilnie bardzo przyzwoita sieciówka „Green Hotel”, ale widok z okna dowodzi, że tutaj też „w domach z betonu nie ma wolnej miłości”. Wczoraj w Wierszalinie obejrzeliśmy sobie, co się wyprawiało w celi Konrada, więc tym razem ją sobie odpuściliśmy. Tylko Prospekt Gedymina (takie ichnie Krakowskie Przedmieście). Filmowane od stolika jak na Piotrkowskiej.: