Jutro zaczyna się tu sezon.:
Wiewiórki w parku jeszcze nie pokryte zielenią, ale nie szkodzi. Mogą uchodzić za osiągnięcie rzeźby współczesnej.:
Ciechocinek tętni muzyką. Ciągle nie możemy się sfazować z Don Wasylem. Tam gdzie on śpiewa, nas nie ma. I vice versa.:
Niebawem wystąpią rozbudowane podmioty wykonawcze.:
W muszli koncertowej w parku zdrojowym dawał recital wokalista Jacek Szyłkowski. Tytuł: „Tylko polska muzyka”. Jak weszliśmy, śpiewał akurat amerykański standard „Blue Bayou”. Trzeba przyznać – po polsku.:
A w kolejce już następni pieśniarze. Nie wiem, jak śpiewa ta pani, ale instrumenty ma, trzeba przyznać, pierwsza klasa.:
I koncert na deptaku. Pytanie: jeżeli koncertuje na okarynie, w Ciechocinku, artysta peruwiański, to co on może grać? Tak, zgadli Państwo! Oczywiście – grał „Barkę”!:
W księgarni nastawionej na kuracjuszy tylko najpotrzebniejsze pozycje.:
Dorota płaciła przy kasie. Jedna pani wskazała na mnie i szeptem do kasjera: „- To ten krytyk filmowy”. On odpowiedział przytomnie: „- Żeby tylko nas nie skrytykował”.
Poza tym po staremu. Orzeł się napina.:
Tajska masażystka oferuje usługi. Chciałem skorzystać, ale Dorota zastosowała dumping. Zadeklarowała, że wymasuje mnie za darmo.:
Pozostało leczyć się przy tężniach. Podobno to nawet zdrowsze niż masaż tajski, ale to jednak nie to samo…:
Sentymenty na każdym kroku.:
No, i kupiliśmy skromny serwis domowy.:
Po drodze robiliśmy slalom między procesjami Bożego Ciała. W jednym z miasteczek się nie udało, musieliśmy odczekać. Idzie procesja, robię zdjęcia telefonem komórkowym. Ten chłopiec, który niesie krzyż, krzyczy do mnie: „- Tylko nie wrzucajcie na fejsa!”:
Policja co kawałek stoi z suszarkami. Ponieważ to 26. maja, więc pewnie akcja pod kryptonimem „Matka siedzi z tyłu”.
W quizie Wyborczej dotyczącym lokalizacji różnych miejscowości miałem 15/17. Poległem np. przy próbie zlokalizowania Działdowa. Trzeba będzie tam wpaść przy okazji.