Morton Feldman „For Samuel Beckett” 1987:
Ten kompozytor wyjątkowo łatwo mi „wchodzi”. To podejrzane. Słuchałem go, pamiętam, we wrześniu w Czarnogórze. Przysiadłem na ławeczce przed wiejską chałupą, jedną z nidwielu w dzielnicy domów wypoczynkowych. Już miałem się wczuwać, a tu za płotem kura zniosła jajko i głośnym gdakaniem powiadała o tym całą okolicę. Koncert diabli wzięli!