Węgierski kryminał z Mikulskim jako kapitanem milicji. Szacowna budapeszteńska kamienica, zwłoki dziewczyny w windzie. Wszyscy podejrzani, milicja zamknęła wyjścia. I teraz prześwietla każdego. Okazuje się, że każdy ma coś do ukrycia. To była stała teza kryminałów tamtych czasów: Wszyscy macie coś za uszami i cieszcie się, że milicja puszcza to płazem, bo jest litościwa. Ale jak zaczniecie fikać…:
https://www.youtube.com/watch?v=wgRl4Bv0DRs