Mediolan. I od razu zaznaczam, że nie ma co się ekscytować doniesieniami z polskiego parlamentu, bo na przykład w jednym z muzeów mały Jezusek…:
Poza tym same banały. Pod katedrą jestem po raz kolejny i znowu nie wszedlem do środka. Kolejka i drobiazgowa kontrola. Cóż, trzeba będzie zrobić kolejne podejście.:
Galeria Wiktora Emanuela.:
Oczywiście La Scala.:
Targ staroci, na którym kupiłem nieco na ścianę (nie wiem, czy zmieszczę), ale nie z tego, co na zdjęciach.:
Potem mnóstwo różności, ale najważniejsze, że wiosna już sunie. Tramwajem. Może i do nas dojedzie…:
Wieczorem znowu katedra, ale już z okien muzeum sztuki współczesnej. Też mają niezłe odpały. Zwłaszacza ze zbiorów pana, który u nas śpiewał „Nie płacz, kiedy odjadę”.:
Wieśku, to inny Marino Marini, to bardzo popularne nazwisko we Włoszech. Akurat wiem z podręczników syna, że to czołowy przedstawiciel włoskiego Novecento. W Galleria d’Arte Moderna ma swój stały dział od 1984.
Wiesław, widzę problem. Na Twoim blogu pojawił się inny Paweł. Ja to jestem ten Paweł, który mieszał w „Zbyszku” i na Kórnickiej.
P.S. Jeśli chodzi o środkowy palec to ja teraz odgarniam włosek całą ręką, pilnując aby żaden palec się nie wyróżnił.
Pawle, kobiety są problemem. Dwóch Pawłów da się przeżyć.
Czy dopadli Cię w sprawie Gruzy i tam?
Radio. Nadawałem z przejścia granicznego między Włochami i Austrią w kierunku na Innsbruck. Stałem po kostki w śniegu…
Cari Signori, Paolo Primo e Paolo Secondo,
nikt mi nie wciśnie, że miłośnikiem tych figur na płótnie nie jest Bożyszcze, które – we współpracy z „Przekrojem” – uczyło panie twista na scenie Sali Kongresowej. Żaden inny syn ziemi włoskiej (i polskiej) nie mógł być tak zakręcony. A na grób autorki tekstu słynnego przeboju (dziś tytuł spotyka się tylko na tylnych zderzakach samochodów) wybierałem się już ze trzy razy. Ale co się odwlecze…