The Beatles „Magical Mystery Tour”. Ot, sentyment. Ilość pomysłów na tym krążku “poraża”. Refren „All You Is Love” kazałem sobie wydrukować – za dopłatą, bo to w obcym języku -0 na zaproszeniu ślubnym w 1985.:
4 komentarze do “Magical Mystery Tour”
Niedoceniona,specyficzna płyta po „Sgt.Pepper…”. Mimo, że nie jest tak dobra jak Pepper lub Biały Album, a cała koncepcja albumu nie wyszła, zawiera wiele ciekawych (nawet genialnych) utworów począwszy od „ Podróży w nieznane” po przesłodzone „Penny Lane”, kończąc na utworze, który stał się światowym hymnem. Wycieczka, którą każdy powinien choć raz odbyć.
Ja wycieczkę wiele razy odbywałem tam i z powrotem – jak perkusja w „Starwberry Fields”. Bo często słuchało się na wspomaganiu.
Dziwny sentyment czuję do tego kawałka retro „Your Mother Sholud Know”.
Nie napisałem całej prawdy. Bo pięć angielskich słów napisałem drukarzowi wołami. A on i tak zrobił trzy błędy. Uparłem się, musiał drukować powtórnie.
Zrobiłem głupio, bo większość gości weselnych, w tym moi rodzice, nie zarejestrowali w ogóle istnienia czegoś takiego jak The Beatles. O niuansach angielszczyzny nie wspominając.
No i to „All you need is love” (z błędami albo i bez) przeczytaliby „dla zabicia czasu”.
Niedoceniona,specyficzna płyta po „Sgt.Pepper…”. Mimo, że nie jest tak dobra jak Pepper lub Biały Album, a cała koncepcja albumu nie wyszła, zawiera wiele ciekawych (nawet genialnych) utworów począwszy od „ Podróży w nieznane” po przesłodzone „Penny Lane”, kończąc na utworze, który stał się światowym hymnem. Wycieczka, którą każdy powinien choć raz odbyć.
Ja wycieczkę wiele razy odbywałem tam i z powrotem – jak perkusja w „Starwberry Fields”. Bo często słuchało się na wspomaganiu.
Dziwny sentyment czuję do tego kawałka retro „Your Mother Sholud Know”.
– Zagraniczna! Znacie ten język?
– Nie, tak tylko czytam.
– A, no tak to można, zwłaszcza dla zabicia czasu.
Nie napisałem całej prawdy. Bo pięć angielskich słów napisałem drukarzowi wołami. A on i tak zrobił trzy błędy. Uparłem się, musiał drukować powtórnie.
Zrobiłem głupio, bo większość gości weselnych, w tym moi rodzice, nie zarejestrowali w ogóle istnienia czegoś takiego jak The Beatles. O niuansach angielszczyzny nie wspominając.
No i to „All you need is love” (z błędami albo i bez) przeczytaliby „dla zabicia czasu”.