Magia obłoków

Od drzwi kamienicy do najbliższego spożywczego mam 30 metrów. Po święcie Niepodległości zauważam, że ktoś przede mną podążał ta drogą. Znaczy – ze sklepu do domu, najwyraźniej.

flaszka1 flaszka2 flaszka3

Łażę po lasach, oglądam te jesienne pejzaże i przyłapuję się na tym, że ja już kiedyś naczytałem się o tym. W poezji ojczystej, mianowicie. Bo tam akcja liryczna rozgrywała się w lesie, na łące, najmarniej w parku. Miasto było dla Tuwima i nielicznych kolegów. Wieś była zwyczajowo przyjętym terenem wzniosłych odczuć. Co w kraju na poły feudalnym, jakim przez pół XX wieku była Polska, akurat nie dziwi.


Więc popatrzmy i przytoczmy nieco:

„I znów jak wczoraj będzie lało,
A sercu zda się: już tak zawsze…
Listopad, tragik oszalały,
Umiera w chmur amfiteatrze.

W. Broniewski, Scherzo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *