Tablica informacyjna obok Biedronki. A mnie tak rzadko zdarza się kupić coś kreatywnego… Inna sprawa, że w Biedronce jest sporo artykułów, po których staję się nadzwyczaj kreatywny.:
Na maila dostałem propozycję: „Pewnie masz dużo wspaniałych wspomnień, które chcesz spisać? A może już dawno są spisane i czekają w szufladzie na lepszy moment? Nie ma na co czekać, już dziś możesz wydać swoją książkę!”
Najciekawsze były te przeżycia, kiedy mnie – krytykowi filmowemu! – urywał się film. Problem w tym, że nic nie pamiętam… Bo gdybym pamiętał, to byłoby materiału na romans, hard porno, thriller i kryminał. W dziesięciu tomach z suplementem i przypisami.
Syn znajomej na dyskotece zapoznał pannę z podpoznańskiego Lubonia. Gadka-szmatka i zapytał ją, co lubi czytać. Ona, że niczego nie czyta, „bo wpierdalają ją te małe literki”. Jak ja ją rozumiem…
Wczoraj. Niedaleko Sierakowa, w Grobii jest Góra Głazów, 104 m n.p.m., czyli całkiem wysoko, z 25-ciotonowcem na szczycie. Jest infrastruktura, ławeczki, więc grono miejscowych panów (z rowerami, a jakże, bo przecież trzeba czymś wrócić do domu) akurat robiło flaszkę. Większość wyglądała zresztą, jak by już od rana poszukiwała swojej drugiej połówki. Ja zaś próbowałem zapozować.:
Bo już to widziałem na obrazku. Ale jakoś nie wyszło… To znaczy: skała w porządku, ale poeta nie ten. Znaczy: Słowacki.:
Bezinteresowne piękno. Kino w Szamotułach. Nazywa się Halszka i reklamuje się jako „Nowa dziewczyna w mieście.”:
Jeżeli Halszka to nie taka nowa. Straszy przecież na szamotulskiej wieży od jakiegoś czasu.
Panna z Lubonia? A któraż to? Pójdę i obiję pupę! Żeby mi sąsiadka tak opinię lubonianek psuła…
No tak, jak dama straszy – powiedzmy – od 400 lat, to na jej widok mamy prawo się przerazić. To w porządku. Ale jak dama ma – powiedzmy – 30 lat, pokaże się i też jesteśmy przerażeni?
A co do Lubonia, to od lat cieszy się zasłużoną renomą „zagłębia czytelniczego”.