Nasze matki, nasi ojcowie w wersji rosyjskiej. Nikt nie protestuje. Bardzo ciekawe.
Film putinowski, budujący legendę Armii Radzieckiej. Polska, rok 1944. Fajnie, fajnie, ale oni robią filmy propagandowe o wiele lepiej niż nasi koledzy od „Miasta 44”.
Polscy partyzanci chcą wysadzić most, by Ruscy nie weszli do Warszawy. No kosmos!
Wisła to rzeczka na 10 metrów szerokości. Idiotyzm goni idiotyzm. Radzieckie fizylierki o fryzurach Barbie.
Jak dowódca wszystkich op…li, to mówią z uznaniem: „Kamandir!”
Ale oficer polityczny wiecznie pijany. O Polakach: „- Ci ludzie nigdy >swoi< nie będą”.
Kilka długości za „Balladą o żołnierzu”, „Losem człowieka”, „Lecą żurawie”. Nawet za cyklem filmowym „Wyzwolenie” Jurija Ozierowa. Czyli – wielka propaganda i wielka klęska.
Muzyka – pluskanie na elektrycznym fortepianie. Odjechane.
Na froncie, na pierwszej linii mundury świeżo wyprane, wyprasowane.
Żołnierz do kolegi: „- Coś ty taki kwaśny? Cytryny się najadłeś?” Oni akurat wiedzieli, co to cytryna.
„- Zadanie jasne?
– Utrzymać most za wszelką cenę!
– Nie za wszelką. Za minimalną”.
Znając radziecką specjalność: razwiedku bajom, czyli rozpoznawanie stanowisk wroga przez wysyłanie na oślep, pod kule ludzi, którzy masowo ginęli, nabieramy lekkiego zdziwienia przy tej scence. U nas taka razwiedka była pozytywnie pokazana np. w filmie „Kierunek Berlin”.
Jedyneczka / Jedinoczka, reż. Кирилл Белевич 2015