Ruszyliśmy się lekko. Klempicz, na północ od Poznania. Elekrowni jądrowej nie stwierdziliśmy, ale lasy jak najbardziej. Że i spadochroniarze wylądowali, i biedny leśnik odmeldował się, niestety.:
Lubasz, wioseczka lekko powiększona, nieopodal Czarnkowa. Żeby było zdrowo i higienicznie, udaliśmy się na lokalny cmentarz, z którym zawarliśmy już znajomość przed kilku laty.:
Goraj, „Szwajcaria Czarnkowska”, jeszcze bliżej samego Czarnkowa. Technikum Leśne w znanym nam już pałacyku na tle przepastnych jarów i imponującej buczyny.:
I sam Czarnków w swej imponującej okazałości.:
Tych spadochorniarzy toi chyba rzeźbił jakiś Nikifor Krynicki. Wyglądają jakby walczyli z wielką meduzą.
Tak mi się przypomniało:
https://www.youtube.com/watch?v=TdUsyXQ8Wrs
Cóż, i to, i to spadło z nieba. U nas przykleiło się na dłużej…