„Zjawia się Maklakiewicz. Jakoś dziwnie uduchowiony, poważny, jakby romantycznie rozmarzony.
Kiedy komentujemy wizytę dostojnego gościa z Kuby /Fidela Castro/ , Zdzisiek nagle rzuca od niechcenia:
– A ja wczoraj wieczorem spotkałem Fidela.
– O rany, poważnie? I rozmawiałeś z nim?
– Cały wieczór. Wypiliśmy trochę, gawędziliśmy o tym i o owym.
– W jakim języku?
– Po polsku. Całą noc.
– To on mówi po polsku?
– Oczywiście. Całowaliśmy się, tylko ta broda trochę mi przeszkadzała.
– Niesamowite! Całowałeś się z Fidelem Castro, tak po prostu?!
– Dopiero nad ranem zorientowałem się, że to bufetowa z dworca Kraków Centralny”.
„Zwrócił kiedyś reżyser uwagę aktorowi, że jest nietrzeźwy na próbie:
– Pan jest pijany.
– Pan jest pijany, pan jest pijany… Co mi taka uwaga daje do interpretacji roli – żalił się koledze aktor. – Albo >>pan się spóźnił, pan nie zna tekstu…<< Takie uwagi nic mi nie dają”.
„Alfabet telewizyjnych wspomnień”