Francja, Normandia, jej stolica – Rouen (tu mamy hotel). Rankiem spacer, wieczorem kawka (kelner bez pytania przynosi rogalik).:
Poza tym w Rouen spalili biedną Joannę. W tym miejscu stoi kościół, pomnik, itd., ale też nieopodal byłego stosu kręci się karuzela. Jakiś wiersz mi się w związku z tym nasuwa, ale – zabijcie mnie – nie zgadnę, jaki.:
Dieppe nad Atlantykiem to historyczne uzdrowisko od wieków nastawione na bogatych gości z stosunkowo niedalekiego Paryża. Akurat wiał halny – wszystkie stacje TV ostrzegały przed nim od rana. Przyjeżdżamy, patrzymy – faktycznie!:
Nieopodal, nad Atlantykiem, Pourville z tym słynnym wybrzeżem klifowym. Figuruje ono na obrazach Claude’a Moneta. Jeden z nich wisi w Muzeum w Poznaniu (skąd go jakiś czas temu w zabawny sposób skradziono, ale wrócił). Pojechaliśmy specjalnie, aby się przekonać, czy artysta się przyłożył, czy tylko „machnął widoczek”. Niestety, raczej to drugie.:
Odsłuchane w samochodzie: Simon Beckett „Wołanie grobu” (2011). Przygody policyjnego antropologa Davida Huntera na angielskich wrzosowiskach. Gdyby bohaterowie opowieści nie byli takimi idiotami, jak są, 2/3 powieści należałoby wyrzucić. A tak – czytamy o ich beznadziejnym zmaganiu z losem i z mordercami…:
Ta karuzela to Giordano Bruno (dobra, dobra, wiem że wiesz), który zainspirował Miłosza, że Tomasz Szarota napisał aż książkę o tej (nie, nie tej) karuzeli (no, nie cała książka jest o karuzeli).
Jak wiadomo, Miłosz kiedyś chciał wysadzić Polskę w powietrze. Ostatecznie złagodniał i wysłał nas na karuzelę. Delikatnie ale też perfidnie. Szczęście że niewielu czyta Miłosza, a jeszcze mnie Szarotę. W każdym razie kręcimy się na tej karuzeli już tyle lat.
A Józef Mackiewicz, gdy był w Warszawie w czasie powstania w getcie, rozmawiał z pewnym Polakiem, który odnośnie walki Żydów powiedział: „przejdziemy się tam”. Mackiewicz po dwudziestu pięciu latach ciągle był zaszokowany tą formą wyrażenia; jakby mieli iść do Parku Łazienkowskiego…
No tak… I te rzędy chłopskich furmanek, które czekały pod każdym miasteczkiem aż Niemcy zrobią porządek, żeby wreszcie dobrać się do tego, co zostało…
Zgodnie z tradycją żydowską, wolę jednak podkreślać elementy pozytywne. Moja babcia z rodziną mieszkała w jednej części domu, a w drugiej mieszkała rodzina żydowska.
Aj waj…
A czytałeś książkę o Żydach w Jarosławiu?:
http://jewish.org.pl/historia/ydzi-w-jarosawiu-7042/
O jarosławskich Żydach słyszałem mnóstwo w rozmaitych „opowieściach sąsiedzkich”. Postacie, anegdoty, miejsca. Prawie wszystkich zagazowali w Bełżcu.
Książkę dopisuję do listy oczekujących na lekturę. Będzie miała numer – stety, niestety – pięćset któryś…
Przesyłam ci jeszcze stronę, na której wielce ciekawe informacje są. Na przykład: po lewej stronie, w dziale „Biogramy” jest wspomniany prawdziwy amerykański producent filmowy („Most na rzece Kwai”), urodzony w Jarosławiu – Sam Spiegiel.
Oraz Józefina – narzeczona Schulza, uczyła w Jarosławiu:
https://sztetl.org.pl/pl/miejscowosci/j/108-jaroslaw/99-historia-spolecznosci/137399-historia-spolecznosci