Niby komedia, a jednak nie. W dzisiejszym Berlinie pojawia się Hitler. Oczywiście nie rozpoznaje miasta, ludzi sytuacji. Turyści biorą go za przebierańca i robią sobie z nim zdjęcia na tle Bramy Brandenburskiej. Kiepski dziennikarz widzi w wywiadzie z nim szansę na powrót do zawodu, drobny sklepikarz chce przy jego pomocy ściągnąć klientów. Generalnie: fuhrer jest odklejony, ale przecież trudno w to uwierzyć. Ostatecznie on poza zwykłym bełkotem mówił Niemcom dokładnie to, co chcieli usłyszeć, w co wierzyli: że są narodem panów. Kto wie, czy i dziś nie znalazły posłuchu?